środa, 29 stycznia 2014

Rozdział.17 - Powrót



 Drodzy czytelnicy wiem że późno dodaje nową notke ale nie mam kompletnie weny :( Nie jestem w stanie nic napisać :( Naprawdę was przepraszam, mam nadzieje że wkrótce się to zmieni;( Pozdro and Peace^^
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wzgórze… Zielona, puszysta trawa… Niewielkie, krystalicznie czyste jeziorko. Wydaje się, że takie miejsca mogą istnieć jedynie w raju. Miejscu upragnionym przez każdego człowieka… Każdą żywą istotę. Jednak rzeczywistość była całkiem inna. Owe miejsce znajdowało się nie w raju, a w piekle… Piekle na ziemi. Czyli pustyniach Kraju Wiatru, a dokładniej nieopodal Suny. Te wzgórze miało piękną, choć starą nazwę: Scilla Cernua. I dziś jest to całkowicie zapomniane miejsce. Nikt nie ma pojęcia o istnieniu tej z oazy, gdyż droga do niej jest trudna. Właśnie w tym kierunku kierowała się szóstka podróżników: Kakashi, Kyoko, Sakura, Temari, Kankuro oraz Gaara będący na czele. On jako jedyny z nich znał trasę, prowadząco do Scilly. Jak się o niej dowiedział? To proste. W wolnych chwilach  przegląda archiwa wioski. Dlaczego? Uważa iż stanowisko Kage, które teraz zajmuje jest bardzo ważne i wymagające. Dlatego stara się jak najlepiej je sprawować, ucząc się historii i tajemnic wioski i kraju w wolnych chwilach, których ma naprawdę bardzo mało.
Po około 2 godzinach podróży dotarli na miejsce. Znajdował się już tam powóz z trumną, w której znajdowało się ciało młodego blondynka, który przedwcześnie zakończył swój żywot. Gdy bursztynowo oka spojrzała na piękny nagrobek, wykonany z piaskowca, do jej oczu zaczęły napływać łzy. Sakura widząc Kyoko płaczącą, również się rozpłakała. Nakamura wspominała wszystkie przeżyte z Blondynem chwile. Wspólne kolacje i śniadania… Ich pełne uczucia pocałunki. O tak! Jedynym czego teraz pragnęła było pouczcie tego wyjątkowego smaku… Smaku ust chłopaka o niebiańskich oczach. Smaku ust Naruto. Nie była wstanie sobie wyobrazić że jeszcze kilkanaście godzin temu jedli wspólnie śniadanie, obiad i prowizoryczną kolacje. A w tej chwili stoi w miejscu, gdzie jej ukochany zostanie pochowany.
Chwile później Gaara wraz z Kankuro, Kakashim i grabarzami, którzy przybyli karawanem, zaprzęgniętym w czarnej maści, jak noc konie, złożyli trumnę w grobie. Następni
- Zebraliśmy się tutaj aby uczcić pamięć o wielkim człowieku. Naruto Uzumakim. Naruto chodź nieokrzesany, zawsze emanował radością, kracząc przez ten przepełniony nienawiścią świat z uśmiechem na ustach… - Wtem naglę coś głośno zaskrzypiało. Wszyscy zamilkli szukając źródła dźwięku. Wtem zdarzyło się to ponownie, aczkolwiek znacznie głośniej. Znajdowali się tutaj jedynie przyjaciele Niebiesko-okiego, gdyż grabarze ulotnili się na rozkaz Kage. Naglę wieko trumny zaczęło się trząść na tyle mocno, iż wszyscy zebrani byli w stanie do dostrzec jak się porusza. Sakura, Naruto, Kakashi, Gaara, Kankuro i Temari zaczęli się przyglądać temu niecodziennemu i przerażającemu zjawisku z zapartym tchem. Po chwili pokrywa się otworzyła, by następnie ciało Uzumakiego uniosło się do siedzącej pozycji i poczęło drapać się leniwie po głowie.
- Ohayo… Długo spałem? – Spytał zaspany Naruto przeciągając się leniwe. Po chwili, gdy rozmazany obraz się wyostrzył, Uzumaki dostrzegł iż znajduje się w… Dole? A jego przyjaciele znajduję się u góry przyglądając mu się z przerażeniem. Spojrzał w niżej i dostrzegł, iż znajduje się w… Trumnie!
- Jestem w grobie?! – Krzyknął zdezorientowany i przerażony. Bo jego słowach wszystkie dziewczyny, na wskutek szoku, doznanego rozgrywanymi wydarzeniami, zaczęły padać zemdlone, jak kawki, jedna po drugiej. Natomiast Kankuro wraz z bratem i Hatake wspatrywali się jak posągi w Blondyna, mając otwarte usta i oczy do granic możliwości, a nawet i bardziej!
-‘’Brawo Sherlocku! Nie… Jesteś na Karaibach.’’- Zakpił zgryźliwie Kyuubi. W głębi serca był szczęśliwy jak nigdy, widząc chłopaka żywego. A skąd wiedział, gdzie się wszyscy znajdują? To proste! Bijuu prócz świetnego zmysłu powonienia, są w stanie dojrzeć ślady pozostałości chakry która pozostawia każda żywa istota. Jest to czymś, na kształt tropów zapachu.
-‘’Ty rudzielcu już nie bądź taki mądry. Jakbyśmy byli na Karaibach to bym nie leżał w trumnie, a na leżaku otoczony zewsząd pięknymi paniami w skąpych bikini. ’’- Odpowiedział Niebiesko-oki chłopak w najbardziej sarkastyczny sposób, na jaki było go w danej chwili stać. Będąc już zdegustowanym, chłopak powoli zaczął się wyczołgiwać z grobu, korzystając z pomocy swego wiernego towarzysza, który jako jedyny był do tego zdolny w obecnej chwili Kuramy.
Gdy Uzumaki wydostał się już na powierzchnie, postanowił przywrócić męską część zgromadzonych, do stanu używalności, stwierdzając iż żeńska część „poległa” i nie obędzie się bez pomocy reszty. Oznaczało to że będą ją musieli taszczyć, z powrotem do Suny.
Na początku klepał wszystkich po twarzy… P0omogło to jedynie w przypadku młodego Kazekage, który nie będąc dłużny, oraz będąc wyrwanym z transu, oddał Blondynowi plaskacza, sinym prostym prosto w twarz, nabijając mu tym samym, pokaźnych rozmiarów śliwę. Z nieco zniesmaczoną miną i Jinchuuriki Kyuubiego no Kitsune, podszedł do kapitana swojej drużyny, Kakashiego Hatake.
-‘’Dajesz!’’- Krzyknął, kontaktując się telepatycznie z chłopakiem, Kurama. Następnie zmrużył oczy i z uwagą się przyglądał jak Naruto, „budzi” syna, Białego Kła Konohy. Bijuu był w pełni skupiony, nie chcąc przegapić najmniejszego szczególiku. Na jego pyszczku wymalował się szelmowski uśmiech. Miał nadzieje że powtórzy się ta sama sytuacja. Czyli Blond-włosy chłopak będzie cucił Jounina, a mężczyzna gdy zostanie brutalnie wybudzony „podziękuje” chłopakowi serwując mu silny cios, podbijając mu drugie oko. Tak się jednak nie stało. Mężczyzna, spojrzał na chłopaka nie wierząc własnym oczom.
- Jak to możliwe. Przecież ty nie żyłeś! – Krzyknął Kakashi, będąc kompletnie skołowanym. Miał mętlik w głowie. Przecież ludzie nie zmartwychwstają! Nie są Bogami!
- Sam nie mam pojęcia. – Powiedział biorąc Kyoko na plecy. Hatake skierował się w stronę Temari, jednak widząc że to Kankuro ją bierze, skierował się w strone Sakury, która została wzięta na ręce jako ostatnia. Jaki był tego powód? To wiedzą już tylko oni.
Po powrocie wszyscy skierowali się to gabinetu Gaary. Chłopak usadowił się za biurkiem, szukając coś w szufladkach i innych zakamarkach. W międzyczasie ocucono dziewczyny. Nakamure delikatnie zbudził Uzumaki. Niestety Haruno i Blondynkę spotkał przykry los. Kankuro bez krzty litości i współczucia, wylał na nie kubeł zimnej wody. Z wrzaskiem, kompletnie mokre o zdezorientowane, wstały na równe nogi. Gdy dojrzały chłopaka z wiaderkiem w ręce wiedziały czyja to sprawka. Z rządzą mordu rzuciły się na niego, bijąc go jak najmocniej się da, by popuścić wodzę swoim rządzom zabijania. Na początku okładały go pięściami gdzie popadnie: Głowa, ręce, tors. Na ciele Kankuro nie było prawie ani krzty skóry na której nie znajdował by się siniak. Jedno jest pewne… Na randke, na którą był umówiony nie pójdzie. A była ona dokładnie jutro wieczorem. A teraz? Zapewne spędzi kilka najbliższych tygodni na oddziale intensywnej terapii.
- Niech ktoś go uleczy… Zachlapie mi podłogę krwią.- Powiedział Gaara bez krzty współczucia dla brata. Czerwono-włosy uważał że należało mu się. Koniec, końców mógł je obudzić w bardziej cywilizowany sposób niż kubeł zimnej wody wylany na nie.
Sakura natomiast wzięła się za leczenie ran Kankuro, za które sama wraz z Temari była winna… Jednak by odpowiednio go ukarać nie wyleczyła wszystkich urazów, tylko te z których ciekła krew. Po około 30 minutach ciągłego leczenia nie było już na ciele chłopaka żadnej rany… Przynajmniej tej krwawiącej.
- I co teraz? Przecież musimy wyjaśnić Hokage powód naszego spóźnienia. – Poruszył bardzo ważny temat Kakashi. Pewnym było dlaczego tak późno przybyli skoro droga do Suny i z powrotem trwa niespełna 2, góra 3 dni. A tu już prawie 4 dzień. Będą musieli się gorzko tłumaczyć Tsunade.
- Nie mam pojęcia… Nie możemy powiedzieć że Naruto zmartwychwstał. – Stwierdził Gaara. Po pierwsze to by było niedorzeczne, po drugie Senju chciała by znać powód „śmierci” chłopaka. A Drużyna 7 chciała zachować w tajemnicy wszystko co się wydarzyło na pustyni… W szczególności wybuch złości u Uzumakiego.
- Mam pomysł! – Krzyknęła Temari, uśmiechając się szatańsko. Wszyscy zwrócili głowy w jej stronę, włócznie z Kankuro nadal leżącym na ziemi.- Powiemy że Naruto… - Zatrzymała się w półsłowa, chwytając blondyna za rękę.- Był osobą towarzyszącą na ślubie na który została zaproszona. – Powiedziała dumna ze swoje pomysłu. Wszystkim szczęki opadły do granic rozciągliwości ludzkiego ciała. Nikt nie byłby w stanie wpaść na tak…
-Świetny pomysł! – Krzyknął Gaara. Następnie dał im małą szkatułkę, Była na tyle wielka by zmieścił się w niej…- Trzymajcie tu zwój a teraz lećcie. Już problem spóźnienia z głowy. Papa- „Żegnał się” Kazekage, wypychając gości za drzwi. Kakashi wraz z resztą stawiali lekki opór, chcąc wtrącić swoją opinie. Młodzieniec jednak nie dał im takiej szansy, wspomagając się piaskiem z tykwy. W efekcie czego po chwili Drużyna7, w pełnym składzie, znalazła się za drzwiami które równie szybko się zamknęły co otworzyły.
-No i jesteśmy w… - Naruto nie skończył zdania, gdyż został zdzielony przez Sakure i Kyoko w łeb, za brak kultury. Dziewczyny dostrzegłszy że razem ukarały Blondyna, uśmiechnęły się do siebie w porozumiewawczy sposób.
-‘’Hahahahaha… Zazdroszczę ci Młody… Z jednego pantofla zyskałeś dwa!’’- Naśmiewał się Kyuubi z Niebiesko-okiego, że teraz zamiast jednej dziewczyny będą rządzić nim AŻ DWIE!!! Dla jego czystko męskiej strony natury, nie do pomyślenia było by dyrygowała nie jedna kobieta. A dwie? To już było czyste przegięcie!
-‘’Cicho siedź…’’- Warknął jedynie Uzumaki nie mając ochoty z nim się kłócić. Wystarczyło że dziewczyny się dogadują. Blondyn był szczęśliwy że się pogodziły i znalazły wspólny język… Ale żeby do tego stopnia by go wspólnie tłuc? Niedługo to razem będą ganiać go z patelnią, co już raz się zdarzyło gdy przypalił ulubiona potrawę Kyoko i mając nadzieje że dziewczyna się nie spostrzeże. A miał być to prezent na ich pierwszą rocznice. Stało się jednak, jak każdy mógłby przypuszczać . W przypływie gniewu i żalu, że chłopakowi najwyraźniej nie zależało na niej, chwyciła patelnię i zaczęła ganiać z nią Blondyna po całej wiosce w jakiej się wówczas znajdowali. Gdy trochę ochłonęła, wróciła do domu. Naruto też wrócił po jakimś czasie, by upewnić się że Nakamura się uspokoiła. Niestety mylił się… Bardzo się mylił. Po powrocie przywitała go z patelnią i… Tłuczkiem. Choć ciosów wymierzonych tym ciężkim narzędziem na szczęście uniknął, to ataków za pomocą rondla niestety już nie był w stanie. Ale co się dziwić. Dla kobiety pierwsza rocznica związku to najbardziej wyjątkowa data na świecie. A Naruto? Chciał jej w ramach prezentu podarować jej ulubioną potrawę! Byłby to genialne, gdyby nie była przypalona! Kyoko odebrała to, jakby chłopakowi nie zależało na niej. Dlatego postanowiła go uświadomić co czuje, w bardziej dosadny sposób.
-‘’No co… A wcześniej narzekałeś że się nie dogadują, a teraz patrz jak świetnie się kontaktują ze sobą.’’- Dalej Kurama droczył się z chłopakiem. Nie mógł pozwolić by TAKA okazja przeleciała mu koło czubka jego rudego pyszczka.
-‘’No tak…’’- Przyznał Uzumaki, rację Lisowi, przypominając sobie, swoje narzekania na zachowanie dziewczyn i ich stosunki wobec siebie.-‘’Ale są jakieś granice!!!’’-Krzyknął Naruto w myślach, jakby licząc, że dziewczyny podświadomie go usłyszą, albo chociaż ktoś tam, na górze, go usłyszy i sprawi by Sakura, wraz z Kyoko dogadywały się dobrze, ale nie AŻ TAK.
-‘’Hehe… Po prostu mają prawie identyczne charaktery, więc i rozumieją się prawie bez słów. Kto by pomyślał…’’-Zaśmiał się Kyuu…
Czas mijał a Drużyna7 zbliżała się do granicy Konohy. Po kilku minutach, Kakashi, kroczący na czele grupy, dostrzegł na horyzoncie zarys koron drzew. Znaczyło to iż zbliżają się do Kraju Ognia. Na szczęście droga z Suny obyła się bez komplikacji. Nie powtórzyła się także akcja z Nyoka. Po kilku godzinach grupa Shinobi, znalazła się tuż przed ścieżką prowadzącą w głąb lasu. Przed wejściem w jego czeluścią, Szaro-włosy Jounin spojrzał w niebo. Nieskazitelnie niebieski, nieboskłon i blask słońca, towarzyszący im gdy wychodzili z wioski, zastąpił głęboka i bezkresna czerń towarzyszący, gdy złota planeta ustępuje miejsca, królującemu nocą księżycowi i towarzyszącym mu, gwiazdom.
Po miejscu jakie zajmowała naturalna satelita ziemi, Jounin stwierdził że jest godzina około 21.00-21.30. Wiedział że nie są w stanie dotrzeć do polany, gdzie zatrzymali się podczas marszu w kierunku Wioski Piasku, dlatego podczas drogi powrotnej znajdą inne miejsce, znajdujące się bliżej nich.
Gdy zbliżała się 22.00 jak to stwierdził Hatake, odpowiadając na pytanie Kyoko, na krawędzią oka zauważył niewielka łąke ukrytą w gęstwinie drzew. Gdyby nie szparka znajdująca pomiędzy nimi, i jego czujne oczy, zapewne przeszli by obok, nawet się nie domyślając o istnieniu tego skrawka ziemi.
- Stać. Wiem gdzie dziś zatrzymamy się i rozbijemy obóz. – Ogłosił, niemalże uroczyście, Szaro-włosy dumny z siebie. Chwile potem już wszyscy byli zajęci przygotowywaniem obozu na dzisiejszą noc którą spędzą właśnie tu. Nikt nie próżnował… Prawie nikt. Naruto wraz z Kakashi rozkładali namioty a dziewczyny wspólnymi siłami przygotowywały kolacje ze zebranych w okolicy jagód i innych przysmaków jakie zabrali ze sobą z Kraju Wiatru. Natomiast Kurama… Przyglądał się na to wszystko znużony, czekając na posiłek.
Po niecałej godzinie wszystko było gotowe, a grupa naszych bohaterów ogrzewała się ciepłem ogniska. W milczeniu wpatrywali się w wesołe iskierki unoszące się wraz z płomieniem. Po 30 minutach zmęczeni ułożyli się spać. Kyoko z Naruto, natomiast Sakura i Hatake w osobnych namiotach. Po chwili i Drużyna7 oddała się w objęcia morfeusza, podobnie jak wszystkie istoty znajdujące się w tej okolicy… Prawie wszystkie…
Nastał kolejny piękny dzień. Po krótkiej porannej toalecie Kyoko, Sakura, Kakashi oraz Naruto ze swym wiernym towarzyszem zebrali się na porannym śniadaniu. Po kilku minutach, wszyscy siedzieli przy ognisku, które rozpalił Kakashi z drewna pozostałego zeszłej nocy. Dzisiejszy poranek był wyjątkowo zimny i mglisty, jednak nikt się nie dziwił temu zjawisku. Koniec, końców do Kraju Ognia zaczynała gościć jesień. Dlatego coraz chłodniejsze poranki były normą… Jednak w tej mgle było coś dziwnego… niepokojącego…
-‘’Młody nie uważasz, że strasznie gęsta ta mgła… Za gęsta… coś mi tu nie gra’’- Podzielił się swoimi spostrzeżeniami i obawami Kurama z Naruto. Faktycznie mgła była strasznie gęsta… Można by powiedzieć nawet, że do tego stopnia iż można by ją kroić nożem na kostki, plasterki i czego dusza zapragnie. Chłopak jednak nie przejął się tym zbytnio biorąc kolejny kęs kurczaka i popijając zieloną herbatą.
-‘’Coś ty taki przewrażliwiony… To zwykła mgła jak każda inna…’’- Odpowiedział chłopak w sposób telepatyczny, swemu Bijuu, nie odrywając ust od naczynia z ciepłym naparem.
Po około godzinie wszystko było zjedzone, a nasi bohaterowie gotowi do wymarszu. Nie tracąc chwili zbędnego czasu ruszyli przed siebie, w kierunku Konohy. Zadanie to było o tyleż utrudnione, iż droga prowadząca tam była, tak jak tutejsza okolica gęsto pokryta mlecznobiałą mgłą, która ograniczała widoczność do kilku metrów. Kakashi mógłby wykorzystać swego sharingana, jednak wiązały się z tym konsekwencje. Szybko zużywająca się chakra, była jednym z mankamentów tego kekkei genkai. Jednak najgorszym skutkiem była możliwość utraty wzroku, z powodu zbyt częstego używania tej techniki ocznej.
Po kilku godzinach marszu, Drużyna7 znalazła się w pół drogi do Konohy. Gdy kroczyli spokojnym krokiem, jak przez ostatnie kroki, zerwał się wiatr i cos zaszeleściło w koronach drzew. Rabusie? Bandyci? Ninja z wrogich wiosk i krajów? A może zwykły ptak, który po prostu zerwał się do lotu. Tysiące, jeśli nie miliony myśli przelatywały przez głowę szarowłosego jounina. Kilka sekund wszyscy byli ustawieni plecami do siebie w pozycjach bojowych, a Kakashi uaktywnił sharingana. Rozejrzawszy się po okolicy dostrzegł gniazdo, a w nim kilka zwierząt, w tym jedno które właśnie przygotowywało się do swego pierwszego w życiu lotu. Zobaczywszy to, mężczyzna się uspokoił i schował kunai do kabury. Reszta widząc to, poszła w jego ślady. Bez żadnego słowa Hatake ruszył w dalsza drogę. Sakura, wraz z Naruto i Kyoko spojrzeli po sobie. Najwidoczniej misja była strasznie wymagająca, nawet jak na syna Białego Kła Konohy, o ile go nie przerastała. Po kilku przebytych krokach wszyscy zauważyli tajemniczą postać w ciemnym płaszczu. Wszyscy stanęli, a ów młodzieniec, ruszył w ich stronę. Można to było wywnioskować bo budowie i postawie. Gdy stanął naprzeciw nich jednym płynnym ruchem zrzucił z siebie odzienie które zakrywało jego postać… Po chwili Naruto zamarł, nie mogąc wydusić z siebie słowa… Nie mógł uwierzyć własnym oczom… Nie chciał im wierzyć…
 ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Za wszelkie błędy i niedociągnięcia ogromne Gomen.

4 komentarze:

  1. Ehhh... A myślałam, że się już dzisiaj nie pośmieje. No cóż, życie jest nie przewidywalne. W pewnym momencie naprawde nie mogłam "wstać z podłogi". Nosz ta nieuprzejmość Gaary! Przecież to Kazekage, a tak się zachować xd.
    Ja wiem! Ja wiem! *wyrywa się z ręką w górze* Wiem kto będzie tym 'Tajemniczym gościem z mgły w zajebistym płaszczyku' (ah~ Neko i jej pseudonimy) Aaaa... będzie to... FUJEK SASUKE!
    .
    Nieważne, a wracając do tematu... Dla mnie to będzie ten znienawidzony (przez fanów), ale i rozkochiwany (przez fanki) [Jebnijcie mnie w łeb ;-;] jedyny ocalały Uchiha. Tag, tag właśnie sondze. Pewnie moje przypuszczenia się nie sprawdzą, no ale... Sorry przedstawiłeś tylko reakcje Uzumakiego, więc mam tak jakby utrudnione zadanie! Dobra... Myślenie też szkodzi (ciekawe, że włacza się tylko wtedy jak czytam ;-;), więc już się nie zastanawiam. Może jak wpadnie mi jakiś ciekawy pomysł to się podziele. Bo wena jest jak się ma pomysł! Tak to moje życiowe motto (wcale nie). Tylko szkoda, że wena znika po pierwszych trzech zdaniach... To ja już tu nie smuce i ide czytać Ring (Niby horror, a wcale nie straszne .-.) Także z całego serca życzę weny i pozdrawiam.
    ~NekonoNeechan

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest notka wuuuu *.* Nie wiesz jak na nią czekałem

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    hahahha świetnie wymyśliłeś to „zmartwychwstanie” rozmowy między Kuramą, a Naruto są dobre.... Temari wpadła na genialny pomysł, dlaczego misja się przeciągnęła.... a najbardziej mnie rozwaliło to jak Gaara pozbywał się wszystkich z gabinetu.... kogo spotkali, noż coś mi się kłębi w głowie, ale, ale... jeszcze raz przeczytać od początku (nigdy nie mam dość tych opowiadań ;])
    mocy przybywaj ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie i gorąco

    OdpowiedzUsuń
  4. Super Rozdział:D Czekam na kolejne:D
    Pozdrawiam
    Ukyo

    OdpowiedzUsuń