Drodzy czytelnicy wiem że późno dodaje nową
notke ale nie mam kompletnie weny :( Nie jestem w stanie nic napisać :(
Naprawdę was przepraszam, mam nadzieje że wkrótce się to zmieni;( Pozdro
and Peace^^
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wzgórze… Zielona, puszysta trawa… Niewielkie,
krystalicznie czyste jeziorko. Wydaje się, że takie miejsca mogą istnieć
jedynie w raju. Miejscu upragnionym przez każdego człowieka… Każdą żywą istotę.
Jednak rzeczywistość była całkiem inna. Owe miejsce znajdowało się nie w raju,
a w piekle… Piekle na ziemi. Czyli pustyniach Kraju Wiatru, a dokładniej
nieopodal Suny. Te wzgórze miało piękną, choć starą nazwę: Scilla Cernua. I
dziś jest to całkowicie zapomniane miejsce. Nikt nie ma pojęcia o istnieniu tej
z oazy, gdyż droga do niej jest trudna. Właśnie w tym kierunku kierowała się
szóstka podróżników: Kakashi, Kyoko, Sakura, Temari, Kankuro oraz Gaara będący
na czele. On jako jedyny z nich znał trasę, prowadząco do Scilly. Jak się o
niej dowiedział? To proste. W wolnych chwilach
przegląda archiwa wioski. Dlaczego? Uważa iż stanowisko Kage, które
teraz zajmuje jest bardzo ważne i wymagające. Dlatego stara się jak najlepiej
je sprawować, ucząc się historii i tajemnic wioski i kraju w wolnych chwilach,
których ma naprawdę bardzo mało.
Po około 2 godzinach podróży dotarli na miejsce.
Znajdował się już tam powóz z trumną, w której znajdowało się ciało młodego
blondynka, który przedwcześnie zakończył swój żywot. Gdy bursztynowo oka
spojrzała na piękny nagrobek, wykonany z piaskowca, do jej oczu zaczęły
napływać łzy. Sakura widząc Kyoko płaczącą, również się rozpłakała. Nakamura
wspominała wszystkie przeżyte z Blondynem chwile. Wspólne kolacje i śniadania…
Ich pełne uczucia pocałunki. O tak! Jedynym czego teraz pragnęła było pouczcie
tego wyjątkowego smaku… Smaku ust chłopaka o niebiańskich oczach. Smaku ust
Naruto. Nie była wstanie sobie wyobrazić że jeszcze kilkanaście godzin temu
jedli wspólnie śniadanie, obiad i prowizoryczną kolacje. A w tej chwili stoi w
miejscu, gdzie jej ukochany zostanie pochowany.
Chwile później Gaara wraz z Kankuro, Kakashim i
grabarzami, którzy przybyli karawanem, zaprzęgniętym w czarnej maści, jak noc
konie, złożyli trumnę w grobie. Następni
- Zebraliśmy się tutaj aby uczcić pamięć o wielkim
człowieku. Naruto Uzumakim. Naruto chodź nieokrzesany, zawsze emanował
radością, kracząc przez ten przepełniony nienawiścią świat z uśmiechem na
ustach… - Wtem naglę coś głośno zaskrzypiało. Wszyscy zamilkli szukając źródła
dźwięku. Wtem zdarzyło się to ponownie, aczkolwiek znacznie głośniej.
Znajdowali się tutaj jedynie przyjaciele Niebiesko-okiego, gdyż grabarze
ulotnili się na rozkaz Kage. Naglę wieko trumny zaczęło się trząść na tyle
mocno, iż wszyscy zebrani byli w stanie do dostrzec jak się porusza. Sakura,
Naruto, Kakashi, Gaara, Kankuro i Temari zaczęli się przyglądać temu
niecodziennemu i przerażającemu zjawisku z zapartym tchem. Po chwili pokrywa
się otworzyła, by następnie ciało Uzumakiego uniosło się do siedzącej pozycji i
poczęło drapać się leniwie po głowie.
- Ohayo… Długo spałem? – Spytał zaspany Naruto
przeciągając się leniwe. Po chwili, gdy rozmazany obraz się wyostrzył, Uzumaki
dostrzegł iż znajduje się w… Dole? A jego przyjaciele znajduję się u góry
przyglądając mu się z przerażeniem. Spojrzał w niżej i dostrzegł, iż znajduje
się w… Trumnie!
- Jestem w grobie?! – Krzyknął zdezorientowany i
przerażony. Bo jego słowach wszystkie dziewczyny, na wskutek szoku, doznanego
rozgrywanymi wydarzeniami, zaczęły padać zemdlone, jak kawki, jedna po drugiej.
Natomiast Kankuro wraz z bratem i Hatake wspatrywali się jak posągi w Blondyna,
mając otwarte usta i oczy do granic możliwości, a nawet i bardziej!
-‘’Brawo Sherlocku! Nie… Jesteś na Karaibach.’’- Zakpił
zgryźliwie Kyuubi. W głębi serca był szczęśliwy jak nigdy, widząc chłopaka
żywego. A skąd wiedział, gdzie się wszyscy znajdują? To proste! Bijuu prócz
świetnego zmysłu powonienia, są w stanie dojrzeć ślady pozostałości chakry
która pozostawia każda żywa istota. Jest to czymś, na kształt tropów zapachu.
-‘’Ty rudzielcu już nie bądź taki mądry. Jakbyśmy byli na
Karaibach to bym nie leżał w trumnie, a na leżaku otoczony zewsząd pięknymi
paniami w skąpych bikini. ’’- Odpowiedział Niebiesko-oki chłopak w najbardziej
sarkastyczny sposób, na jaki było go w danej chwili stać. Będąc już
zdegustowanym, chłopak powoli zaczął się wyczołgiwać z grobu, korzystając z
pomocy swego wiernego towarzysza, który jako jedyny był do tego zdolny w
obecnej chwili Kuramy.
Gdy Uzumaki wydostał się już na powierzchnie, postanowił
przywrócić męską część zgromadzonych, do stanu używalności, stwierdzając iż
żeńska część „poległa” i nie obędzie się bez pomocy reszty. Oznaczało to że
będą ją musieli taszczyć, z powrotem do Suny.
Na początku klepał wszystkich po twarzy… P0omogło to
jedynie w przypadku młodego Kazekage, który nie będąc dłużny, oraz będąc
wyrwanym z transu, oddał Blondynowi plaskacza, sinym prostym prosto w twarz,
nabijając mu tym samym, pokaźnych rozmiarów śliwę. Z nieco zniesmaczoną miną i
Jinchuuriki Kyuubiego no Kitsune, podszedł do kapitana swojej drużyny,
Kakashiego Hatake.
-‘’Dajesz!’’- Krzyknął, kontaktując się telepatycznie z
chłopakiem, Kurama. Następnie zmrużył oczy i z uwagą się przyglądał jak Naruto,
„budzi” syna, Białego Kła Konohy. Bijuu był w pełni skupiony, nie chcąc
przegapić najmniejszego szczególiku. Na jego pyszczku wymalował się szelmowski
uśmiech. Miał nadzieje że powtórzy się ta sama sytuacja. Czyli Blond-włosy
chłopak będzie cucił Jounina, a mężczyzna gdy zostanie brutalnie wybudzony
„podziękuje” chłopakowi serwując mu silny cios, podbijając mu drugie oko. Tak
się jednak nie stało. Mężczyzna, spojrzał na chłopaka nie wierząc własnym
oczom.
- Jak to możliwe. Przecież ty nie żyłeś! – Krzyknął
Kakashi, będąc kompletnie skołowanym. Miał mętlik w głowie. Przecież ludzie nie
zmartwychwstają! Nie są Bogami!
- Sam nie mam pojęcia. – Powiedział biorąc Kyoko na
plecy. Hatake skierował się w stronę Temari, jednak widząc że to Kankuro ją
bierze, skierował się w strone Sakury, która została wzięta na ręce jako
ostatnia. Jaki był tego powód? To wiedzą już tylko oni.
Po powrocie wszyscy skierowali się to gabinetu Gaary. Chłopak
usadowił się za biurkiem, szukając coś w szufladkach i innych zakamarkach. W
międzyczasie ocucono dziewczyny. Nakamure delikatnie zbudził Uzumaki. Niestety
Haruno i Blondynkę spotkał przykry los. Kankuro bez krzty litości i
współczucia, wylał na nie kubeł zimnej wody. Z wrzaskiem, kompletnie mokre o
zdezorientowane, wstały na równe nogi. Gdy dojrzały chłopaka z wiaderkiem w
ręce wiedziały czyja to sprawka. Z rządzą mordu rzuciły się na niego, bijąc go
jak najmocniej się da, by popuścić wodzę swoim rządzom zabijania. Na początku
okładały go pięściami gdzie popadnie: Głowa, ręce, tors. Na ciele Kankuro nie
było prawie ani krzty skóry na której nie znajdował by się siniak. Jedno jest
pewne… Na randke, na którą był umówiony nie pójdzie. A była ona dokładnie jutro
wieczorem. A teraz? Zapewne spędzi kilka najbliższych tygodni na oddziale
intensywnej terapii.
- Niech ktoś go uleczy… Zachlapie mi podłogę krwią.-
Powiedział Gaara bez krzty współczucia dla brata. Czerwono-włosy uważał że
należało mu się. Koniec, końców mógł je obudzić w bardziej cywilizowany sposób
niż kubeł zimnej wody wylany na nie.
Sakura natomiast wzięła się za leczenie ran Kankuro, za
które sama wraz z Temari była winna… Jednak by odpowiednio go ukarać nie
wyleczyła wszystkich urazów, tylko te z których ciekła krew. Po około 30
minutach ciągłego leczenia nie było już na ciele chłopaka żadnej rany…
Przynajmniej tej krwawiącej.
- I co teraz? Przecież musimy wyjaśnić Hokage powód
naszego spóźnienia. – Poruszył bardzo ważny temat Kakashi. Pewnym było dlaczego
tak późno przybyli skoro droga do Suny i z powrotem trwa niespełna 2, góra 3
dni. A tu już prawie 4 dzień. Będą musieli się gorzko tłumaczyć Tsunade.
- Nie mam pojęcia… Nie możemy powiedzieć że Naruto
zmartwychwstał. – Stwierdził Gaara. Po pierwsze to by było niedorzeczne, po
drugie Senju chciała by znać powód „śmierci” chłopaka. A Drużyna 7 chciała
zachować w tajemnicy wszystko co się wydarzyło na pustyni… W szczególności wybuch
złości u Uzumakiego.
- Mam pomysł! – Krzyknęła Temari, uśmiechając się
szatańsko. Wszyscy zwrócili głowy w jej stronę, włócznie z Kankuro nadal
leżącym na ziemi.- Powiemy że Naruto… - Zatrzymała się w półsłowa, chwytając
blondyna za rękę.- Był osobą towarzyszącą na ślubie na który została
zaproszona. – Powiedziała dumna ze swoje pomysłu. Wszystkim szczęki opadły do
granic rozciągliwości ludzkiego ciała. Nikt nie byłby w stanie wpaść na tak…
-Świetny pomysł! – Krzyknął Gaara. Następnie dał im małą
szkatułkę, Była na tyle wielka by zmieścił się w niej…- Trzymajcie tu zwój a
teraz lećcie. Już problem spóźnienia z głowy. Papa- „Żegnał się” Kazekage,
wypychając gości za drzwi. Kakashi wraz z resztą stawiali lekki opór, chcąc
wtrącić swoją opinie. Młodzieniec jednak nie dał im takiej szansy, wspomagając
się piaskiem z tykwy. W efekcie czego po chwili Drużyna7, w pełnym składzie,
znalazła się za drzwiami które równie szybko się zamknęły co otworzyły.
-No i jesteśmy w… - Naruto nie skończył zdania, gdyż
został zdzielony przez Sakure i Kyoko w łeb, za brak kultury. Dziewczyny
dostrzegłszy że razem ukarały Blondyna, uśmiechnęły się do siebie w
porozumiewawczy sposób.
-‘’Hahahahaha… Zazdroszczę ci Młody… Z jednego pantofla
zyskałeś dwa!’’- Naśmiewał się Kyuubi z Niebiesko-okiego, że teraz zamiast
jednej dziewczyny będą rządzić nim AŻ DWIE!!! Dla jego czystko męskiej strony
natury, nie do pomyślenia było by dyrygowała nie jedna kobieta. A dwie? To już
było czyste przegięcie!
-‘’Cicho siedź…’’- Warknął jedynie Uzumaki nie mając
ochoty z nim się kłócić. Wystarczyło że dziewczyny się dogadują. Blondyn był
szczęśliwy że się pogodziły i znalazły wspólny język… Ale żeby do tego stopnia
by go wspólnie tłuc? Niedługo to razem będą ganiać go z patelnią, co już raz
się zdarzyło gdy przypalił ulubiona potrawę Kyoko i mając nadzieje że
dziewczyna się nie spostrzeże. A miał być to prezent na ich pierwszą rocznice. Stało
się jednak, jak każdy mógłby przypuszczać . W przypływie gniewu i żalu, że
chłopakowi najwyraźniej nie zależało na niej, chwyciła patelnię i zaczęła
ganiać z nią Blondyna po całej wiosce w jakiej się wówczas znajdowali. Gdy
trochę ochłonęła, wróciła do domu. Naruto też wrócił po jakimś czasie, by
upewnić się że Nakamura się uspokoiła. Niestety mylił się… Bardzo się mylił. Po
powrocie przywitała go z patelnią i… Tłuczkiem. Choć ciosów wymierzonych tym
ciężkim narzędziem na szczęście uniknął, to ataków za pomocą rondla niestety
już nie był w stanie. Ale co się dziwić. Dla kobiety pierwsza rocznica związku
to najbardziej wyjątkowa data na świecie. A Naruto? Chciał jej w ramach
prezentu podarować jej ulubioną potrawę! Byłby to genialne, gdyby nie była
przypalona! Kyoko odebrała to, jakby chłopakowi nie zależało na niej. Dlatego
postanowiła go uświadomić co czuje, w bardziej dosadny sposób.
-‘’No co… A wcześniej narzekałeś że się nie dogadują, a
teraz patrz jak świetnie się kontaktują ze sobą.’’- Dalej Kurama droczył się z
chłopakiem. Nie mógł pozwolić by TAKA okazja przeleciała mu koło czubka jego
rudego pyszczka.
-‘’No tak…’’- Przyznał Uzumaki, rację Lisowi,
przypominając sobie, swoje narzekania na zachowanie dziewczyn i ich stosunki
wobec siebie.-‘’Ale są jakieś granice!!!’’-Krzyknął Naruto w myślach, jakby
licząc, że dziewczyny podświadomie go usłyszą, albo chociaż ktoś tam, na górze,
go usłyszy i sprawi by Sakura, wraz z Kyoko dogadywały się dobrze, ale nie AŻ TAK.
-‘’Hehe… Po prostu mają prawie identyczne charaktery,
więc i rozumieją się prawie bez słów. Kto by pomyślał…’’-Zaśmiał się Kyuu…
Czas mijał a Drużyna7 zbliżała się do granicy Konohy. Po
kilku minutach, Kakashi, kroczący na czele grupy, dostrzegł na horyzoncie zarys
koron drzew. Znaczyło to iż zbliżają się do Kraju Ognia. Na szczęście droga z
Suny obyła się bez komplikacji. Nie powtórzyła się także akcja z Nyoka. Po
kilku godzinach grupa Shinobi, znalazła się tuż przed ścieżką prowadzącą w głąb
lasu. Przed wejściem w jego czeluścią, Szaro-włosy Jounin spojrzał w niebo. Nieskazitelnie
niebieski, nieboskłon i blask słońca, towarzyszący im gdy wychodzili z wioski,
zastąpił głęboka i bezkresna czerń towarzyszący, gdy złota planeta ustępuje
miejsca, królującemu nocą księżycowi i towarzyszącym mu, gwiazdom.
Po miejscu jakie zajmowała naturalna satelita ziemi,
Jounin stwierdził że jest godzina około 21.00-21.30. Wiedział że nie są w
stanie dotrzeć do polany, gdzie zatrzymali się podczas marszu w kierunku Wioski
Piasku, dlatego podczas drogi powrotnej znajdą inne miejsce, znajdujące się
bliżej nich.
Gdy zbliżała się 22.00 jak to stwierdził Hatake,
odpowiadając na pytanie Kyoko, na krawędzią oka zauważył niewielka łąke ukrytą
w gęstwinie drzew. Gdyby nie szparka znajdująca pomiędzy nimi, i jego czujne
oczy, zapewne przeszli by obok, nawet się nie domyślając o istnieniu tego
skrawka ziemi.
- Stać. Wiem gdzie dziś zatrzymamy się i rozbijemy obóz.
– Ogłosił, niemalże uroczyście, Szaro-włosy dumny z siebie. Chwile potem już
wszyscy byli zajęci przygotowywaniem obozu na dzisiejszą noc którą spędzą
właśnie tu. Nikt nie próżnował… Prawie nikt. Naruto wraz z Kakashi rozkładali
namioty a dziewczyny wspólnymi siłami przygotowywały kolacje ze zebranych w
okolicy jagód i innych przysmaków jakie zabrali ze sobą z Kraju Wiatru.
Natomiast Kurama… Przyglądał się na to wszystko znużony, czekając na posiłek.
Po niecałej godzinie wszystko było gotowe, a grupa
naszych bohaterów ogrzewała się ciepłem ogniska. W milczeniu wpatrywali się w
wesołe iskierki unoszące się wraz z płomieniem. Po 30 minutach zmęczeni ułożyli
się spać. Kyoko z Naruto, natomiast Sakura i Hatake w osobnych namiotach. Po
chwili i Drużyna7 oddała się w objęcia morfeusza, podobnie jak wszystkie istoty
znajdujące się w tej okolicy… Prawie wszystkie…
Nastał kolejny piękny dzień. Po krótkiej porannej
toalecie Kyoko, Sakura, Kakashi oraz Naruto ze swym wiernym towarzyszem zebrali
się na porannym śniadaniu. Po kilku minutach, wszyscy siedzieli przy ognisku,
które rozpalił Kakashi z drewna pozostałego zeszłej nocy. Dzisiejszy poranek
był wyjątkowo zimny i mglisty, jednak nikt się nie dziwił temu zjawisku.
Koniec, końców do Kraju Ognia zaczynała gościć jesień. Dlatego coraz
chłodniejsze poranki były normą… Jednak w tej mgle było coś dziwnego…
niepokojącego…
-‘’Młody nie uważasz, że strasznie gęsta ta mgła… Za
gęsta… coś mi tu nie gra’’- Podzielił się swoimi spostrzeżeniami i obawami
Kurama z Naruto. Faktycznie mgła była strasznie gęsta… Można by powiedzieć
nawet, że do tego stopnia iż można by ją kroić nożem na kostki, plasterki i
czego dusza zapragnie. Chłopak jednak nie przejął się tym zbytnio biorąc
kolejny kęs kurczaka i popijając zieloną herbatą.
-‘’Coś ty taki przewrażliwiony… To zwykła mgła jak każda
inna…’’- Odpowiedział chłopak w sposób telepatyczny, swemu Bijuu, nie odrywając
ust od naczynia z ciepłym naparem.
Po około godzinie wszystko było zjedzone, a nasi
bohaterowie gotowi do wymarszu. Nie tracąc chwili zbędnego czasu ruszyli przed
siebie, w kierunku Konohy. Zadanie to było o tyleż utrudnione, iż droga
prowadząca tam była, tak jak tutejsza okolica gęsto pokryta mlecznobiałą mgłą,
która ograniczała widoczność do kilku metrów. Kakashi mógłby wykorzystać swego
sharingana, jednak wiązały się z tym konsekwencje. Szybko zużywająca się
chakra, była jednym z mankamentów tego kekkei genkai. Jednak najgorszym skutkiem
była możliwość utraty wzroku, z powodu zbyt częstego używania tej techniki
ocznej.
Po kilku godzinach marszu, Drużyna7 znalazła się w pół
drogi do Konohy. Gdy kroczyli spokojnym krokiem, jak przez ostatnie kroki,
zerwał się wiatr i cos zaszeleściło w koronach drzew. Rabusie? Bandyci? Ninja z
wrogich wiosk i krajów? A może zwykły ptak, który po prostu zerwał się do lotu.
Tysiące, jeśli nie miliony myśli przelatywały przez głowę szarowłosego jounina.
Kilka sekund wszyscy byli ustawieni plecami do siebie w pozycjach bojowych, a
Kakashi uaktywnił sharingana. Rozejrzawszy się po okolicy dostrzegł gniazdo, a
w nim kilka zwierząt, w tym jedno które właśnie przygotowywało się do swego
pierwszego w życiu lotu. Zobaczywszy to, mężczyzna się uspokoił i schował kunai
do kabury. Reszta widząc to, poszła w jego ślady. Bez żadnego słowa Hatake
ruszył w dalsza drogę. Sakura, wraz z Naruto i Kyoko spojrzeli po sobie.
Najwidoczniej misja była strasznie wymagająca, nawet jak na syna Białego Kła
Konohy, o ile go nie przerastała. Po kilku przebytych krokach wszyscy zauważyli
tajemniczą postać w ciemnym płaszczu. Wszyscy stanęli, a ów młodzieniec, ruszył
w ich stronę. Można to było wywnioskować bo budowie i postawie. Gdy stanął
naprzeciw nich jednym płynnym ruchem zrzucił z siebie odzienie które zakrywało
jego postać… Po chwili Naruto zamarł, nie mogąc wydusić z siebie słowa… Nie
mógł uwierzyć własnym oczom… Nie chciał im wierzyć…
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Za wszelkie błędy i niedociągnięcia ogromne Gomen.
Ehhh... A myślałam, że się już dzisiaj nie pośmieje. No cóż, życie jest nie przewidywalne. W pewnym momencie naprawde nie mogłam "wstać z podłogi". Nosz ta nieuprzejmość Gaary! Przecież to Kazekage, a tak się zachować xd.
OdpowiedzUsuńJa wiem! Ja wiem! *wyrywa się z ręką w górze* Wiem kto będzie tym 'Tajemniczym gościem z mgły w zajebistym płaszczyku' (ah~ Neko i jej pseudonimy) Aaaa... będzie to... FUJEK SASUKE!
.
Nieważne, a wracając do tematu... Dla mnie to będzie ten znienawidzony (przez fanów), ale i rozkochiwany (przez fanki) [Jebnijcie mnie w łeb ;-;] jedyny ocalały Uchiha. Tag, tag właśnie sondze. Pewnie moje przypuszczenia się nie sprawdzą, no ale... Sorry przedstawiłeś tylko reakcje Uzumakiego, więc mam tak jakby utrudnione zadanie! Dobra... Myślenie też szkodzi (ciekawe, że włacza się tylko wtedy jak czytam ;-;), więc już się nie zastanawiam. Może jak wpadnie mi jakiś ciekawy pomysł to się podziele. Bo wena jest jak się ma pomysł! Tak to moje życiowe motto (wcale nie). Tylko szkoda, że wena znika po pierwszych trzech zdaniach... To ja już tu nie smuce i ide czytać Ring (Niby horror, a wcale nie straszne .-.) Także z całego serca życzę weny i pozdrawiam.
~NekonoNeechan
Jest notka wuuuu *.* Nie wiesz jak na nią czekałem
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńhahahha świetnie wymyśliłeś to „zmartwychwstanie” rozmowy między Kuramą, a Naruto są dobre.... Temari wpadła na genialny pomysł, dlaczego misja się przeciągnęła.... a najbardziej mnie rozwaliło to jak Gaara pozbywał się wszystkich z gabinetu.... kogo spotkali, noż coś mi się kłębi w głowie, ale, ale... jeszcze raz przeczytać od początku (nigdy nie mam dość tych opowiadań ;])
mocy przybywaj ;]
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie i gorąco
Super Rozdział:D Czekam na kolejne:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ukyo