----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Godzina wymarszu zbliżała się nieubłaganie. Uczestnikom
wydawało się jakby minuty przyspieszyły, chcąc dogonić, a nawet wyprzedzić
jednostkę czasu zwana sekundą. Pod główną bramą Konohy z 10 minutowym
wyprzedzeniem, oraz niepokojem i wyraźnym zdenerwowaniem czekała na Drużynę7
aktualna, piata z kolei, Hokage Tsunade Senju. Jest to wysoka blondynka, o
brązowych oczach i łagodnych rysach twarzy. Na swoim kremowym stroju nosi
zielony płaszcz z napisem „Hazard”. Pierwszą rzeczą jaka rzucała się w oczy był
biust. Wielki i okrągły, oraz bardzo upodobany przez Jiraiye. Jednak przykre
przeżycia z przeszłości, oraz jej trudny charakter przyczyniły się, iż pomimo
dość późnego wieku, gdyż ów kobieta liczy sobie ponad 50 wiosen, jest sama. Prawie
zawsze u jej boku można dostrzec jej asystentkę, Shizune. Jest to jej szczupła
i nieco niższa, niż wnuczka Pierwszego Hokage, czarno-włosa kobieta o oczach
tej samej barwy. Ubrana w szaty, ciemnego koloru wraz ze świnką TonTon
towarzyszyła Brązowo-okiej w oczekiwaniu na członków drużyny Kakashiego, oraz
jego samego. O równej godzinie 15.30, na horyzoncie można było dostrzec
poruszającą się postać o czerwonym stroju i różowych włosach. Tsunade
natychmiast rozpoznała w niej, swoją uczennice Sakure Haruno. Dziewczyna o
równie wybuchowym charakterze, co jej mistrzyni, równym krokiem kierowała się w
stronę miejsca zbiórki. Gdy była już o kilka kroków do celu, dostrzegła iż
przybyła jako pierwsza z osób uczestniczących w wyprawie.
- A gdzie reszta? – Zwróciła się do Blondynki, która w
międzyczasie lekko ochłonęła. Na tyle aby nie zrugać swojej uczennicy, która
jako jedyna przyszła na wyznaczony czas. Jednak innych to z pewnością nie
ominie. Po następnych dziesięciu minutach na horyzoncie można było dostrzec dwie,
a właściwie trzy postacie. Wysokiego Blondyna, urodziwą Czarno-włosą oraz prze
najsłodszego rudawego liska.
-‘’Po ubraniu i lisie wnioskuje iż z to pewnością Naruto,
czyli ta druga osoba to…’’- Myślała Sakura. – Kyoko. – Dokończyła swój monolog
kunoichi, cichym i delikatnym jak płatek róży głosem.
- Czy wy wiecie co to punktualność?! – Wydarła się na
całe gardło, na przybyłą parę, Hokage. Zapewne każdy w Konosze był w stanie
usłyszeć jej silny i władczy ton. Na synie Kushiny nie zrobiło to najmniejszego
wrażenia, natomiast Kyuubi, co tu dużo mówić, miał jej słowa głęboko w
poważaniu. Jedyną jego reakcją, na słowa Tsunade, było długie ziewnięcie
oznajmujące jego znużenie.
- Gomen Babciu Tsunade… COŚ mnie na chwilkę zatrzymało. –
Uzumaki położył szczególny nacisk na słowo „coś” i spojrzał w dość wymowny
sposób na Kyoko. Dziewczyna natychmiast wychwyciła spojrzenie chłopaka i
rozgryzła jego znaczenie. Naruto chciał zrzucić całą winę na nią! Nakamura zmarszczyła
gniewnie brwi, i nie czekając chwile dłużej postanowiła coś z tym zrobić…
- Nie moja wina, że KTOŚ zgubił swój mały kocyk i
szukając rozpaczliwie powtarzał „No gdzie on jest… Bez niego nie zasnę…” –
Odgryzła mu się, kładąc szczególny nacisk na słowo „ktoś” oraz obracając i
unosząc głowę jak rozjuszona kotka.
- To prezent od Ero-sennina… Męskie sprawy… Nie
zrozumiesz… - Wydukał, obracając się plecami do żeńskiej, przeważającej, części
tu zebranych i spuszczając delikatnie głowę. Wyglądało to tak jakby chciał
zakryć swoją, dość długą grzywką, czerwień, która niezaprzeczalnie zagościła na
jego policzkach. Natomiast kobieca cześć albo chichotała pod nosem lub, jak w
przypadku wnuczki Senju, uśmiechnęła się szeroko. Na szczęście dla
Niebiesko-okiego ktoś się zbliżał do zebranych. A skoro byli tu praktycznie wszyscy
którzy mieli się stawić, czyli: Tsunade, oraz towarzysząca jej Shizune, Sakura,
Kyoko oraz Naruto wraz z wiernym towarzyszem Kuramą, postacią, która się do
nich zbliżała mogła być tylko jedna osoba.
- Kakashi!!! Jak taki poważany i szanowany shinobi, o
nieposzlakowanej opinii i będący kiedyś dowódcą oddziału ANBU, jak ty może być
taki nieodpowiedzialny?! – ‘’Przywitała’’ go w jedynym w swoim rodzaju, z
resztą podobnie jak Naruto i Kyoko, sposób Tsunade.
- Summimasen, ale… - Widząc bordową i wściekle pulsującą
żyłkę na czole przywódczyni wioski, postanowił nic nie mówić. Nie chciał
przedwcześnie zakończyć misji, z powodu obrażeń jakich zapewne by doznał po
‘’eksplozji’’ nerwów Brązowo-okiej, którą można by porównać do wybuchu
największego wulkanu, jaki istnieje na tym świecie. Tymczasem Kyuubi,
korzystając z zamieszania, które wynikło z „rozmowy” Hatake oraz wnuczki
Pierwszego, wrócił do „swojego świata”
Miejsce to, będące wcześniej jego więzieniem, jest teraz
dla niego czymś w rodzaju oazy, gdzie mógł się wyciszyć i odpocząć. Najbardziej
jednak zmienił się wygląd. Nie był to długi korytarz wypełniony po kostki wodą,
z olbrzymią klatką na środku której znajdował się kawałek papieru z napisem
„pieczęć” oraz panującymi tu, wsze ogarniającymi, ciemnościami jak kiedyś.
Teraz była to ogromna sala, w staro barokowym stylu, z oknami zasłoniętymi
przepięknymi, ręcznie haftowanymi firanami.
Ściany, podobnie jak podłoga, były wykończone czarnym
marmurem. Marmur na podłodze był wykończony matowo, jego przeciwieństwem były
ściany które były wykończone na wysoki, wręcz lustrzany połysk. W połączeniu z
pochodniami, i przeogromnym, starym żyrandolem na którym zamiast normalnych
żarówek, były woskowe świece, ten sposób oświetlenia dawał oszałamiający efekt.
Meble także były z ciemnego dębu, jedyną rzeczą wyróżniającą się w
pomieszczeniu było łóżko. Łóżko, a właściwie przeogromne łoże znajdujące się w
centrum pomieszczenia zostało wykonane z jasnej, i niezwykle rzadkiej odmiany
świerku. Jednakże, nie zmienia to faktu iż, wszystkie przedmioty znajdujące się
w tym miejscu były wykonane z wielkim kunsztem i przepychem. Nie jeden zamek
pamiętający odległe czasy, gdy na świecie rządzili królowie, a nad prawem
czuwali rycerze w lśniących zbrojach, nie powstydził by się takiej Sali. Można
by powiedzieć że była to izba godna samych bogów.
- A gdzie Kyoji? – Zauważyła zniknięcie lisa Sakura,
która jako jedyna była niezainteresowana słowną potyczką Brązowo-okiej kobiety
i Szaro-włosego jounina. Nagle wszyscy zaczęli spoglądać po sobie.
- Kto? – Spytali chórem Tsunade, wraz z Shizune i Kyoko
oraz Kakashim. Nie mieli pojęcia o kogo może chodzić, ponieważ Kyoji, a
właściwie Kyuubi, ujawnił się podczas imprezy jeszcze przed powrotem Kyoko. A
wnuczki Pierwszego, wraz z Shizune, Kakashim i samą Kyoko na niej nie było.
- No Kyoji… Lis Naruto. - Na słowa „Lis Naruto”, cała
czwórka, z Nakamurą na czele, przeszywającym jak ostrze, wzrokiem na Uzumakiego
oczekując wyjaśnień.
-‘’No to mamy problem’’- Krótko skwitował Kitsune.
-‘’Jakbyś w „magiczny” sposób nie wyparował, to byśmy go
nie mieli.’’- Odpowiedział najbardziej sarkastycznie, jak potrafił Naruto,
który już kolejny raz, w ciągu dwóch lat został wpakowany w kłopoty, przez
Dziewięcioogoniastego.
-‘’Wymyślisz coś’’- Stwierdził Lis, układając się wygonie
na swoim posłaniu.
-‘’Ty mnie kiedyś wpakujesz w takie…’’ - Zaczął Blondyn,
jednak jego wypowiedź została okrutnie przerwana przez Bijuu.
-‘’Tak , tak… Lepiej wymyśl cos szybko bo patrzą na
ciebie jak na idiotę.’’ – Stwierdził znudzonym głosem. Gdy Naruto przeleciał
okiem po przyjaciołach stwierdził, ze Rudzielec ma racje… Znowu.
Twarze wszystkich wyglądały bardzo podobnie… Jakby byli
klonami. Oczy były zmrużone, a spojrzenie tak przeszywające, że nawet 2 metrowy
blok litego żelaza nie byłby w stanie go powstrzymać. Uzumaki miał ochotę
zapaść się pod ziemię, lub cokolwiek innego aby zniknąć z tego miejsca. Musiał
coś szybko wymyślić, jednak presja ze strony swojej drużyny, oraz Hokage wraz z
Shizune, nawet świnki która wpatrywała się w niego „tym” wzrokiem, w połączeniu
z niezbyt wyćwiczonymi szarymi komórkami nie ułatwiały tego zadania.
- No wiec… - Zaczęła Kyoko wyjątkowo miłym głosem. –
Chyba należą MI się jakieś wyjaśnienia. Co to za pchlarz którego przygarnąłeś.
– Wycedziła przez zęby lodowatym głosem, kładąc szczególny nacisk na wyrażenie
„mi”. Na określenie jakie użyła wobec Kyuubiego, Lis zawarczał gniewnie. Naruto
zachował kamienną twarz, jednak w środku zwijał się ze śmiechu. Nie wiele
brakowało aby ten śmiech ulotnił się z jego wnętrza, na zewnątrz.
- Więc… Czekam… - Przypomniała o swoim istnieniu
Bursztynowo-oka. – Co to za pchlarz? Gdzie on jest? I czemu ja o niczym nie
wiem?! – Ostatnie zdanie wręcz wykrzyczała oburzona. Różowo-włosej przeszło aby
jedyne pytanie przez myśl, jakie mogło się teraz nasunąć „Co on w niej widzi?”.
To jednak wiedział już tylko Naruto.
- Ten „pchlarz”, to mój lisek. Biedny został porzucony
przez rodziców. Nie mogłem go tak zostawić. – Wymyślił coś na szybko Blondyn.
Oczywiście cała historyjka jest wyssana z palca. Przecież nie może powiedzieć „Ten „pchlarz” to Kyuubi no Kitsune,
najpotężniejszy z Bijuu, który kilkanaście lat temu zniszczył Konohe.
Zaprzyjaźniłem się z nim, i zdjąłem pieczęć wiążącą, więc może robić co chce.
W przypadku takowej odpowiedzi pewne są dwie rzeczy:
Pierwsza: Naruto trafi do wariatkowa za to, że wypuścił
demona z „klatki”, o ile przeżyje reakcje Tsunade na taki „prezent”
Drugie: Kyuubi znowu zostanie zapieczętowany, a tego woli
za wszelką cenę uniknąć. W końcu są jak bracia. - Gdzie on jest? Sam nie mam
pojęcia, pewnie gdzieś sobie hasa, na pewno się nie zgubi. Lisy podobno mają
świetny zmysł orientacji. A dlaczego ci o tym skarbie nie powiedziałem? Po
pierwsze: Nie było okazji. Po drugie: Całkowicie o tym zapomniałem. – Gdy
wypowiedział ostatni powód, uśmiechnął się w swój jedyny i niepowtarzalny
sposób, na który każda dziewczyna mdlała i puszczała mu wszystko mimo płazem.
- O nie, nie mój drogi… Nie myśl sobie że tym razem twój
uśmiech wystarczy, bym ci przebaczyła. Aby wrócimy, już ja ci podczas wyprawy
znajdę odpowiednią karę. – Uśmiechnęła się szelmowsko, Nakamura na samą myśl co
by tu „zaserwować” swojemu ukochanemu za coś takiego. Przecież ją okłamał. A
może tylko niewinnie, minął się z prawdą? Nie! Okłamał! Kara będzie sroga.
-‘’Hahahaha, jeszcze nawet zaręczyn nie było a już cię
wzięła pod pantofel’’- Śmiał się Bijuu
-‘’Ha ha, bardzo śmieszne. No zrywać boki.’’ – Stwierdził
z olbrzymią nutą sarkazmu, Uzumaki.
- Skoro już wszystko wyjaśnione. – Zabrała głos
właścicielka, głębokich, brązowych oczu. – Możecie ruszać. Życzę powodzenia.
Cała czwórka, a właściwie piątka, po słowach Senju,
skierowała się w kierunku Bramy głównej. Po niecałej minucie przekroczyli jej próg.
Z tym czynem oficjalnie rozpoczęła się ich pierwsza misja w nowym składzie. Jak
się potoczy? Czy napotkają jakieś przeszkody? A może mimo iż ta misja jest tak
ważna, okaże się niebagatelnie łatwa. Każdy z jej uczestników myślał o tym
zadaniu na swój sposób… Prawie każdy, jedynie Naruto wraz z Kuramą nie obawiali
się niczego. Dobrze wiedzą, że gdy działają razem są nie do pokonania. Przez te
dwa lata przeżyli tyle przygód, że są tego święcie przekonani.
Kiedy Drużyna7 zniknęła w ciemnościach, stworzonych przez
las, którego cienie skutecznie utrudniały dojrzenie czegokolwiek, na twarzy
Tsunade można było zobaczyć strapienie i obawy.
- Co się stało Tsunade-sama? – Zapytała Shizune, na widok
strapionej przywódczyni wioski. - Obawiasz się o nich?
- Czuje, że coś jest nie tak… - Zaczęła Senju – Jiraiya
nie daje oznak życia… Ale to podobnie do tego zboczeńca. Bardziej martwi mnie
sprawa…
- Akatsuki. – Domyśliła się Brunetka.
- Dokładnie… Wielu twierdzi, że ta organizacja przestała
istnieć, ale ja w to nie wieże. Nie z dnia na dzień… To niemożliwe. Myślę, że
cisza… Cisza przed przeraźliwa burzą Shizune. – Podzieliła się Tsunade swoimi
obawiam, ze swoją podkomendną. Obawy Blondynki były z resztą bardzo słuszne.
Jak tak silna organizacja, jak Akatsuki której członkami byli najsilniejsi,
najbardziej poszukiwaniu nunnekini oraz shinobi z 5 krajów. Teorie w sprawie
braku oznak jakiegokolwiek istnienia były różne.
Jedni twierdzili, że członkowie organizacji ukrywają się,
czekając na dogodny moment do ataku i próby zapanowania nad światem shinobi.
Inni twierdzili, że pokonał ich w
pojedynkę jakiś ninja, którego moc przekraczała możliwość pojmowania zwykłego
człowieka. Mówiono, że jest tak silny że bez problemu by pokonał całą
dziewiątkę Bijuu, ale ile w tym prawdy, nikt nie wie. Najbardziej „racjonalne”
teorie głosiły, że członkowie Akatsuki, nieumiejętnie korzystając z zakazanych
technik, zostali przeniesieni w inny wymiar. Mówiono też że pycha oraz chęć
siły i władzy sprawiła, iż przeceniając swoje umiejętności otworzyli Wrota
Piekieł, chcąc sprowadzić na ziemię przeklętą armie, która umożliwi im
zapanowanie nad światem ludzi. Mówi się, iż w każdej legendzie, bajce czy micie
występuje ziarenko prawdy. Lecz ile prawdy kryło się za tymi historiami nikt
tak do końca nie wie. Zapewne opowieści o potężnej organizacji Akatsuki, która
kiedyś istniała na powierzchni ziemi, jeszcze wiele razy zmienią swą treść, a
to przy pomocy wielkich pisarzy, chcących odnieść sukces w świecie literatury czy
to przy wsparciu ludzi często zaglądających do kieliszka, którzy źle
usłyszawszy opowieść stworzą jej własną inwersje, którą będą przekazywać dalej.
Tymczasem gdzieś w nieznanym nikomu miejscu, pewien Rudowłosy
mężczyzna, ubrany w czarny płaszcz z czerwonymi chmurkami, który na twarzy
nosił liczne kolczyki, za pomocą swych oczu z legendarnymi kekkei genkai,
rinnegan, rozglądał się nieobecnym wzrokiem po pomieszczeniu.
Pokój znajdował się w podziemnej kryjówce. Nie był
urządzony z przepychem. Na wprost drzwi znajduje się biurko, za którym swe miejsce
zajmuje ów postać. Po jego prawej stronie, stoi ogromna szafa, zajmująca całą
ścianę, na półkach której znajdują się liczne teczki oraz zwoje. Natomiast po
jego lewej znajduję się brązowa, skórzana sofa. Drewniane elementy były bardzo
gustownie rzeźbione, jednak bez przepychu podobnie jak fotel przy biurku.
Podłoga była z szarego marmuru. Ściany
natomiast były pomalowane na w piaskowym odcieniu. Na ich powierzchni
znajdowały się płaskorzeźby przedstawiające łono natury takie jak ptaki, sarny,
kwiaty oraz drzewa.
Gdy mężczyzna, z braku zajęcia, zaczął przeglądać
dokumenty, które akurat znajdowały się na blacie biurka usłyszał dźwięk,
uderzania kostkami palców o drewnianą powierzchnie, hebanowych drzwi.
Natychmiast skierował oczy w tamtym kierunku. Gdy dźwięk pukania się powtórzył,
zwrócił się swym spokojnym, aczkolwiek silnym i władczym tonem do osoby która
chciała wejść.
- Wejść! – Krzyknął delikatnie, zapraszając tym samym
gościa do swego pokoju. W progu ukazała się sylwetka, a następnie cała postać
wysokiego mężczyzny, ubranego w taki sam sposób, jak człowiek za biurkiem,
czyli czarny płaszcz z wyhaftowanymi czerwonymi chmurkami. Cechami które
wyróżniały gościa były kruczo-czarne włosy oraz opaska ze znakiem Konohy, na
której znajdowała się szkaradna rysa, oznaczająca zdradzenie wioski. Mężczyzna
ukląkł na jedno oko przed biurkiem, jak posłaniec czekający na pozwolenie
złożenia raportu.
- Zatem mów… - Domyślił się posiadać Rinenngana znaczenia
ów gestu. – Itachi. Odnaleźliście ów przedmiot.
- Wybacz mi Pain-sama. Zawiedliśmy. – Itachi, będący
bratem Uchiha Sasuke i osobą która była odpowiedzialna za masakrę klanu Uchiha,
spuścił głowę jeszcze bardziej w geście pokory. W pomieszczeniu zapanowała
niezmącona cisza. Można było dźwięk, powietrza, wydobywającego się ze świstem z
płuc przebywających tu osób. Po chwili jednak Itachi uniósł głowę, a jego
Sharingan wydawał się błyszczeć bardziej niż zazwyczaj. Gdy spojrzenia obu
osobistości się spotkały, z ust Kruczo-włosego wydobyły się słowa tak ostre,
jak krawędź miecz oraz tak zimne, jak sople lodu. Ich dźwięk przeszywał każdego
na wskroś, a głosiły tylko jedno.
- Jesteśmy już blisko…
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przypominam o akcji Kolorujemy i przepraszam za wszelkiego rodzaju błędy i niedociągnięcia.
Wspaniała notka! Grrr jakbym mogła to bym zabiła tą Kyoko! Działa mi na nerwy i to strasznie:P Hahaha Naruto wyrwij się spod jej pantofla! Tak być nie może żeby ona Tobą rządziła:D Sakura-chan ma Tobą rządzić a nie tamta tamta grrrrrrrrrrrrr. No dobra notka świetna oczekuje oczywiście na next:P Pozdrawiam ^^
OdpowiedzUsuńNotka dobra... tylko dużo się nie dzieję, chodź wiem że nie zawsze tak musi być ale mam nadzieję że w następnej będzię coś się działo na misji np. pomiędzy dziewczyną Naruto a Sakuro lub Naruto i Sakuro(coś bliższego). Akatsuki się ukrywa... ciekawe jak długo. Nie wiem czemu ale wydaję mi się że dziewczyna Naruto coś ukrywa mam nadzieję że się dowiemy. Rozbawiła mnie sytuacjia z kocykiem Naruto hehe. Co do błędów to zauważyłem kilka ale mało istotnych więc się nie przejmuj. Pozdrawiam i nie każ nam długo czekać na next.
OdpowiedzUsuńFakt nic takiego się w tej notce nie dzieje. Chociaż ukazanie świata i postaci też jest bardzo ważne co rozumiem :)
OdpowiedzUsuńCzekam aż Sakura przywali czy to Naruto czy tejże Kyoko -.- Powiem że są wnerwiający jak cholera.
Nic do zarzucenia! :) Nie każ długo czekać na następną proszę! :)
popieram poprzedników kyoko mnie wnerwia w ostatnich 2 notka zachowuje się jak marna kopia sakury miyumi-chan ma racja jak naruto ma być pod czyimś pantoflem to tylko i wyłącznie sakury
OdpowiedzUsuńGłupia Kyoko za bardzo sie zadzi !!! . Już wolę żeby Naru byl z Sakurą .
OdpowiedzUsuńJak Cię tutaj zmotywować?!
OdpowiedzUsuńPiszesz zajeb*****. Na wenę można poczekać, ważne żebyś nie zakończył swojej działalności, bo my na tym ucierpimy :O.
Świetne opowiadania. Niech Sakura przywali Naruto to może sobie przypomni co i jak :D.
Pozdro! Czekam na next :)
Witam,
OdpowiedzUsuńno i wyruszyli na misję.... Kurama wpędza Naruto w kłopoty... wybacz, wybacz pogubiłam się... Kyoko nie wie, że Naruto jest jinchuriki? I lisek to może być Kurama... Podobał mi się opis „więzienia” kyuubiego, choć sama wyobrażałam sobie to jako polanka, drzewko, w oddali wodospad... A sama końcówka bardzo mnie zaciekawiła, co knuje Akatsuki...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie