poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział.13 - Legenda... Miłość... Nadzieja...

Właśnie nastał nowy okres nauki... A ja publikuje nową notke! Mam nadzieje że przypadnie wam do gustu... Prosiłbym także o waszą opinie na temat PEWNEJ LEGENDY... Wszystkiego się dowiecie czytając nowy rozdział^^. Zapraszam do lektury :)
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Właśnie następowała noc. Ostatnie promienie słońca oświetlały przecudowną polane, która wręcz urzekała swym pięknem. Trawa soczyście zielona i delikatna, można było pomyśleć iż jest jak gróby, puchowy dywan, który tylko zachęca aby się na niego położyć i oddać objęciom Morfeusza. W powietrzu unosiły się delikatny i aksamitny zapach bzów i dzikich róż zmieszanych z wonią świeżej żywicy spływającej z drzew. Ptaki kończyły swój repertuar, ustępując miejsca na scenie innym, nocnym artystom. Wydawałoby się iż jest to raj, do którego żaden człowiek, żaden śmiertelnik nie ma prawa wstępu. Jednak nie do końca było to prawdą. Jest to raj… Raj na ziemi. A właśnie pięciu podróżników: Dwie dziewczyny, dwoje mężczyzn oraz… Lis przygotowywali się do rozbicia obozu. Tak właściwie to tylko dwoje mężczyzn: Blondyn, o niebieskich oczach, nazywający się Uzumaki Naruto oraz człowiek z przepaską na lewym oku raz szarych włosach się tym zajmowała. Lis zajmował się… Niczym, tylko swoją drzemką. A dziewczyny, jedna zielono-oka, różowo-włosa dziewczyna o imieniu Sakura, druga bursztynowo-oka o czarnych włosach, niosąca imię Kyoko, zajmowały się pojedynkiem… pojedynkiem na spojrzenia. Wyglądało to tak, jakby cisnęły w siebie piorunami, które swe źródło akurat miały w oczach.
- Kyoko, pomożesz mi? – Spytał Naruto, widząc zachowanie obu kunoichi. Bał się, że zaraz wybuchnie między nimi zażarta walka. Właściwie powinien wkroczyć i stanąć po stronie Nakamury, lecz czemu tego nie robi? Cały czas stawia sobie to pytanie. Nie ważne co się stanie, nie potrafi być zły na Sakure. Od powrotu do wioski, ma wobec niej jakąś, taką nie wyjaśnioną… Słabość? Czy można tak to nazwać? Nawet jeśli, to co mogło by być powodem tej „słabości”. Czyżby ją kochał? NIE!!! To nie możliwe! On już znalazł wybrankę, swojego życia. Więc… Jeśli to nie miłość… To w takim razie co?
W czasie gdy Uzumaki zastanawiał się, kim tak naprawdę jest dla niego Sakura, Nakamura w tym czasie zajęła się przygotowywaniem posiłku. Miała pomóc Naruto, przy rozkładaniu namiotu, ale dostrzegłszy iż Niebiesko-oki już prawie skończył, postanowiła zrobić co innego. Po ok godzinie, gdy księżyc górował na nieboskłonie, otoczony przez niezliczone gwiazdy wesoło mrugające wokół niego, wszyscy przy wspólnym ognisku zasiedli do kolacji. Nie był to wyrafinowany posiłek, tylko to czego organizm potrzebuje najbardziej. Trochę ryżu, pieczonego mięsa z dzika, którego upolowaniem zajął się Kakashi, oraz kubek zielonej herbaty. Pomimo iż kolacja nie była wykonana z jakimś specjalnym kunsztem, po drodze jaką przebyli podróżnicy, smakowała przewybornie. Kiedy wszyscy zjedli swój porcje, rozsiedli się wokoło ogniska ogrzewając się jego ciepłem i urzekając blaskiem. Kyuubi natomiast udał się na spoczynek do namiotu Naruto. Namioty były jednoosobowe, co wynikało z ich małej wagi, oraz przestrzeni, które zajmowały w plecaku.
- Zatem… - Zabrał głos Hatake, wpatrując się w płomień ogniska, i na chwile wstrzymując  wypowiedź, jakby coś dokładnie przemyślając i analizując. Wesołe iskierki, unoszące się w górę, odbijały się jasnym blaskiem w jego ciemnych oczach. Jednak nadal było widać w nich smutek i strapienie. Pewne było, iż ten shinobi w swoim życiu przeżył już wiele i niejedno widział. Nie oznacza to jednak że nie odczuwa smutku, szczęścia, radości i rozpaczy. Niemożliwym jest by ludzie, nawet ninja, wyzbyli się, uczuć bo to by było równoznaczne z utraceniem człowieczeństwa. Kim, by wtedy był człowiek? Właśnie!  Kim… - Pobudka o 6.00 rano. Wyruszymy wcześniej, żeby wieczorem znaleźć się już w Suna-Gakure ponieważ…
- Nie lepiej wyruszyć trochę późnej. – Wtrąciła się Bursztynowo-oka. – Lepiej wypoczniemy… Poza tym podczas podróży będziemy musieli przejść przez pustynie, żeby dostać się do wioski. Wysoka temperatura nie ułatwi nam tego zadania.
- Kyoko ma racje! – Pochwalił swoją ukochaną Blondyn, uśmiechając się od ucha do ucha. – Przez pustynie o wiele łatwiej podróżować w  dzień niż w nocy, poza tym…
- Także muszę przyznać Kyoko racje. – Stwierdziła Haruno, po czym dodała cicho. – Niestety…
- Dacie mi skończyć? – Zapytał już zniecierpliwiony i wyraźnie poddenerwowany Jounin Wioski Liścia. - Będziemy podróżować w dzień. Pustynia nocą nie jest taka bezpieczna jak mogło by się zdawać, można na niej spotkać wiele niebezpieczeństw takich jak…
- Ale… - Znów przerwała Bursztynowo-oka wypowiedź kapitana drużyny.
- Już podjąłem decyzję! – Odparł twardo Kakashi, zdenerwowany, że ta sama osoba już kolejny raz tego wieczoru wcina mu się w słowo. – warty będą 2 godzinne. Ja zaczynam. Po mnie będzie Sakura, Kyoko i Naruto na końcu. A teraz kłaść się!. – Rozkazał Hatake. Sam następnie zajął wygodne miejsce na znajdującym się nieopodal Dębie. Z drzewa miał świetny widok na otaczające ich zarośla oraz znajdującą się nieopodal drogę zmierzającą w kierunku wschodu. Prowadziła ona dokładnie w stronę Suny. Kilka km dalej od miejsca, w którym podróżnicy rozbili obóz, droga rozwidlała się w trzy strony. Ścieżka prowadząca na wprost, prowadziła dokładnie na granice Kraju  Ognia i Wiatru. Drogą prowadzącą w prawo można było dotrzeć do kraju trawy. Najbardziej tajemnicza był szlak prowadzący w lewo. Starsi ludzie twierdzą iż prowadzi przez las, następnie mokradła i olbrzymie doliny aż w odległe góry. Na tym ich wiedza się kończyła, nikt bowiem kto szedł tą trasą nie wrócił żyw. Las rosnący już przy samym wejściu na ten gościniec, nie zachęcał aby zagłębiać się dalej.
Kakashi nie mając zajęcia i nie wyczuwając żadnego zagrożenia, postanowił zagłębić się w swojej ulubionej lekturze, jaką była „Icha Icha Paradise”. Książka ta była tworzona przez tą samą osobę, która trenowała Naruto, czyli Jiraiye. Była także równie zboczona jak on, jeśli nie bardziej. 
Tymczasem w Konoha-Gakure pewna kobieta o włosach koloru blond, związanych w dwa kucyki siedziała przed olbrzymim biurkiem, sporych rozmiarów. Mebel wykonany z sosny, był jedynie malowany bezbarwnym lakierem. Nie był wykonany z przepychem, aczkolwiek był zdobiony grawerunkami, z motywami Konoszańskich kwiatów, które były uważane za najpiękniejsze w całym kraju. Kobieta, korzystając z okazji iż jej pracownica właśnie zajmuję się sprawami urzędowymi, czyli wypełnianiem, przekładaniem, sortowaniem  i tworzeniem dokumentów, postanowiła wypić małe „co nie co”. Tym małym „co nie co” była duża butelka pierwszo gatunkowej sake. Po przetarciu kurzu, który osadził się na butelce z powodu iż trunek był przechowywany na specjalne okazje, nalała trochę trunku do szklanki znajdującej się obok. Gdy krystaliczna ciecz wypełniła naczynie do połowy, sanninka odstawiła butelkę i chwyciwszy pewne szklankę z trunkiem jednym, płynnym ruchem przelała jej zawartość do swoich ust. Poczyniła tak, jeszcze kilka razy, kiedy postanowiła zrobić malutką przerwę. Tsunade wstała chwiejnym krokiem, i podpierając się o przyboczne meble podeszła do okna, z którego miała wspaniały widok na całe miasto. Wioska Liścia wyglądała równie przepięknie nocą, co za dnia. Uliczki oświetlane gazowymi lampami, z lotu ptaka, tworzyły swego rodzaju wyjątkowe, jedyne  w swoim rodzaju obrazy, za płótno natomiast robiła udeptana ziemia wraz z plamami soczyście zielonej trawy.
- Ahh szkoda że cię niema, czemu zawsze gdy jesteś nie mam odwagi by… - Hokage przerwała swój monolog, nagle usłyszawszy delikatne pukanie, które dobiegało ze znajdujących się za nią drzwi. Obróciwszy się zobaczyła ich ów drzwi się otwierają, a zza nich wydobywają się najpierw czarne włosy, następnie niepewnym ruchem cała sylwetka. Po sekundzie w progu stanęła jej asystentka Shizune. 
- Shizune! – Krzyknęła na wejściu Brązowo-oka kobieta, w ramach „powitania” – Wyraźnie kazałam by mi, nie przeszkadzać. –  Rzekła do Czarno-włosej, stawiając szczególny akcent na słowa „nie przeszkadzać”
- Ale masz gościa, jes… - Ciemno-oka dziewczyna nie mogła dokończyć z powodu, iż Senju jej przerwała, wcinając się w słowo i nie dając jej dokończyć.
- Nie ma mnie dla nikogo! – Krzyknęła mocno, jednak nie na tyle by zbudzić całą wioskę, jednak większej połowie, która mieszkała bardzo blisko budynku Hokage, sen został zapewne przerwany przez władczy ton Hokage.
- A dla starego przyjaciela? – Z za drzwi dobiegł Tsunade, jakże znajomy ton, po chwili postać, ominąwszy Shizune, stanęła przed biurkiem – Mam mały prezencik. – Wtedy ów człowiek, wyciągnął z za pazuchy dużą butelkę pierwszorzędnej sake.
- Jiraiya! – Krzyknęła Blondynka, po czym zaczęła przyglądać się ów „prezentowi” – Shizune…
- Hai! – Stanęła na baczność wezwana kobieta.
- Możesz wyjść – Oznajmiła Brązowo-oka. – I nie ma mnie dla nikogo… Absolutnie nikogo…
- Hai! – Potwierdziła Shizune iż rozumie rozkaz, po czym opuściła pomieszczenie. Gdy kobieta zniknęła za drzwiami, a Tsunade wygodnie zajęła miejsce za biurkiem, co samo poczynił Jiraiya przed, Blondynka o biuście sporych rozmiarów wyciągnęła szklankę dla gościa, gdyż swoją już miała.
- Więc Jiraiya… - Zaczęła Senju – Co cię do mnie sprowadza, przecież miałeś wrócić dopiero za dwa miesiące, jeśli nie później.
- Miła jak zawszę – Zażartował Biało-włosy sannin, za co został spiorunowany wzrokiem przez swoją Brązowo-oką towarzyszkę. Na widok rozzłoszczonej twarzy Tsunade, która lekko się rozdęła przybierając lekko wygląd soczystego, czerwonego jabłka, do czego przyczyniła się także ilość alkoholu uprzednio wypitego przez władczynie , Jiraiya wybuchnął gromkim śmiechem, tym samym ją lekko dezorientując.
- Co cię tak śmieszy?! – Spytała poirytowana Ślimacza Księżniczka
- Z tym… Tym wyrazem… Twa-twarzy, wyglądasz jak… jak… - Przez napady śmiechu, Żabi Pustelnik miał problemy z wysłowieniem się, zresztą z oddychaniem także. – Burak. Duży, soczysty, bu…
Jiraiya nie dokończył wypowiedzi, gdyż jego usta zostały „powstrzymane” przed dokończeniem wyrazu, przez „delikatną” pięść Blondynki. Siła uderzenia byłe na tyle silna, by posłać Biało-włosego mężczyzna na ścianę znajdującą się za nim, wraz z krzesłem na którym spoczywał. W miejscu w którym się wcześniej znajdował, pozostały jedynie jego drewniane sandały. Po kilku minutach przyjaciel z drużyny Tsunade podniósł się, i razem z fotelem które, o dziwo nie ucierpiało podczas „lotu i lądowania” zajął poprzednio, zajmowane miejsce. Następnie nalawszy sobie do naczynia trunku, oraz swojej towarzyszce, która podczas „lotu” zdążyła opróżnić  szklankę, rozsiadł się, ponownie, wygodnie na fotelu.
- Przejdę natychmiast do sedna sprawy… - Nagle twarz mężczyzny spoważniała. Brwi ułożyły się w delikatny łuk, a czoło lekko zmarszczyło. W pomieszczeniu panowała idealna cisza, mącona jedynie delikatnymi odgłosami nocy dochodzącymi z zewnątrz– Gdzie jest Naruto? Byłem u niego i…
- Naruto, wraz ze swoją nową drużyną, został wysłany na misje. – Wyjaśniła kobieta.
 - Misja?! Jaka misja, przecież miał mieć miesiąc wolnego! Nie bez powodu o to prosiłem! I jaka u licha nowa drużyna! – Krzyczał Jiraiya. Niespodziewanie mężczyzna, uderzając otwartą, wewnętrzną dłonią w biurko. Siła była na tyle wystarczająca by poprzewracać szklanki. – Tsunade! Wyjaśni mi co tu się u licha dzieje!
Senju była zaskoczona… Chociaż zaskoczona to zbyt mało by, określić to co teraz czuła. Tsunade była zaszokowana jak nigdy. Pierwszy raz widziała by jej przyjaciel był tak zdenerwowany. Podczas ich misji, gdy razem z ich byłym przyjacielem, Orochimaru stanowili drużynę wiele razy znajdowali się w patowej sytuacji. Jednak nigdy nie zdarzyło się aby stracił głowę z tego powodu, albo by kiedykolwiek podniósł na nią głos. A teraz? Krzyczy na nią, w jej własnym biurze tylko z powodu iż skróciła Naruto wole i wysłała go na misje.  
- Nie wrzeszcz na mnie idioto. – Po „fazie oszołomienia”, nastąpiła „faza gniewu”. Teraz to Blondynka uniosła się z fotela i także uderzała w blat biurka. Siła była tak duża, że nie niszczyła mebla, jednak na idealnie płaski kawałku drewna znakomicie odcisnęła się pięść władczyni. – Wysłałam Drużynę7 na misje z tego względu, iż jest to obecnie najlepsza drużyna jaką dysponuję! A jest to zadanie najwyższej rangi! – Wyjaśniła władczyni, nadal krzycząc.
- Jaka to misja? – Spytał już spokojniej Jiraiya, siadając. Doszedł do wniosku, że krzykami niczego nie zdziała, a tym bardziej jeśli chodzi o Tsunade. Czekając na wyjaśnienia z ust Senju, nalał sobie do naczynia klarowną ciecz. Światło, które się w niej odbijało, jedynie nadawało jej szlachetności.
- Mają przynieść zwój z Suny… - Zaczęła swe wyjaśnienia Brązowo-oka, które jednak zostały bezwzględnie przerwane przez „największego autora książek w historii”.
- Ufff… Czyli nie ma się co martwić. Hehe. – Odetchnął z ulgą Biało-włosy sannin.
- Zamkniesz się i dasz mi skończyć idioto? – Zmrużyła oczy Hokage. – Zwój zawiera miejsce ukrycia księżniczki Nithril… - Oczy „Żabiego pustelnika” stały się większe niż denka szklanek z których pili, a twarz zbladła do tego stopnia, iż była bielsza, niż najczystsza z chmur . Tak, mężczyzna znał jej legendę. A brzmi ona mniej-więcej tak:
Dawno, dawno temu, na tysiące lat przed Narodzeniem Mędrca Sześciu Ścieżek, oraz pojawienia się pierwszych shinobi oraz technik, na ziemi miała miejsce straszliwa batalia. Na świat 9 Królestw, które tworzyło 9 państw o nazwach: Diron, Visil, Clitoria, Ai-Funan, Ryn, Fiuor, Coelurn, Hōkū, Täht     najechał agresor, niosący śmierć i zniszczenie. A zwała się ona Zinthril i pochodziła z królestwa Helviti. 9 Królestw by sprostać najeźdźcy, uczyniło rzecz która nigdy, mimo tysięcy lat istnienia tychże krain nie miała miejsca. Utworzyli sojusz, sojusz któremu zgodnie nadali nazwę Suyai, słowo to, w języku Praprzodków oznacza „nadzieja”. Niestety mimo współpracy 9 Królestw, sojusz chylił się ku upadkowi. W ostatnim akcie rozpaczy, Aeris pochodząca z rodu Vesildurów, królestwa Visil, będąca najpiękniejszą kobietą tych krain, niosąca także przydomek „Arianven”, słowo które oznaczało „Kwiat Piękna” postanowiła ofiarować swe życie, w zamian za pomoc od Bogów. Oni widząc poświęcenie, jakie kobieta jest skłonna ofiarować, oszczędzili ją i podarowali szkatułę Dhuratë. Przedmiot w niej się znajdujący obdarzył ją mocą godną samych bogów, dzięki której Aeris była w stanie przeciwstawić się sługom Zinthril, oraz jej samej. Niestety w ostatniej bitwie zginął jej ukochany Aleyn, rodu Callan, królestwa Diron. Pomimo, iż pochodzili z najbardziej wrogo nastawionych do siebie królestw, ich uczucie było silniejsze i złączyło do siebie serca tychże dwojga. Jednak, pomimo utraty ukochanego, miłość tych Aeris i Aleyn nie została zatarta. Niebawem, gdy nastał pokój na świat przyszła Erin, której imię oznaczało „Pokój”. Pierwsza mistrzyni i założycielka Zakonu Arianvan, którego celem jest strzeżenie Szkatuły Dhuratë. By, gdy nadejdzie czas. A pewnego dnia, Krwawy Księżyc zatryumfuje na niebie. Ostatni potomek Aleyn i Aeris otworzył Dhuratë, i stanął z Zinthril do ostatecznego pojedynku, który zadecyduje o dalszych losach życia w tym świecie.    
Uważa się, iż osobą o której mówi tekst jest właśnie księżniczka Nithril. Powodem dla którego panuje taka opinia jest fakt, iż to właśnie ona jest ostatnią, żyjącą członkinią zakonu Arianvan oraz powierniczką Dhuraty.
- Powodem dla którego jeszcze wybrałam Drużynę 7 jest fakt, iż doszły mnie słuchy że Akatsuki, zaprzestało poszukiwań Bijuu. Na początku, nie ukrywam, iż ta wiadomość mnie niezmiernie ucieszyła. Jednak jakiś tydzień po tym raporcie, w  pubie, podsłuchałam rozmowę dwóch wędrownych kupców przybywających z Tsuku-Gakure. Mówili o tym że w lasach i pobliskich wsiach widziano postacie ubrane w czarne płaszcze z czerwonymi chmurkami.
- Akatsuki… - Rzekł cicho Jiraiya, całkowicie zamyślony.
- Dokładnie i teraz zapewne rozu… - Blondynka nie dokończyła, gdyż nagle jej towarzysz wybiegł wstał i pędem ruszył w stronę okna.
-‘’Muszę zdążyć ich dogonić… Muszę, inaczej…’’- Mówił Biało-włosy w myślach. Teraz liczyła się każda sekunda
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam za wszeliego rodzaju błedy i niedociągnięcia :)

5 komentarzy:

  1. Juuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuupi:) Piękna notka! I nieźle wymyśliłeś z tą legenda:) Fajnie się ją czytało ^^ Hmmmm będę musiała przejść się do Naruto i "stuknąć" go lekko kamieniem by wiedział kogo kocha! Grrrr No nic pozdro dattebyo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam że tak późno ale wcześniej nie miałam czasu.
    Rozdział jak zwykle genialny - świetne opisy i interesująca akcja - to właśnie to co ILoveNaruto lubi najbardziej ^^ Jedyny zarzut jaki mogę ci postawić to zakończenie notki w takim momencie!! Czekam z niecierpliwością na kontynuację :P
    Pozdro,
    ILoveNaruto

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj oj jakaś zadyma sie szykuje? A może cos sie z pieczęcią dzieje?? Przekonam sie w nastempnym rozdziałe:D A ten był super:D czekam na next, i weny zyczę:)

    Pozdrawiam
    Ukyo

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    rozdział jest wspaniały, świetny pomysł z tą legendą, wspaniale ją przedstawiłeś... ciekawe czy Jiraya uda się ich dogonić...
    multum weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam twojego bloga od niedawna, ale jestem zachwycona! Mimo , iz nie jestem fanka paringu NaruSaku, a akcja chyba idzie w tą stronę. Ja sama jestem początkującą w pisaniu bloga, jak narazie dodałam dopiero 4 rozdział, ale serdecznie cie zapraszam :) http://naruto-taki-sam-ale-inny-235346.blogspot.com/ mam nadzieje ,że zostawisz jakiś komentarz, który pomoże mi udoskonalić treść mojego bloga :D

    OdpowiedzUsuń