środa, 20 lutego 2013

Rozdział.4-Przykra rozmowa

Dziś publikuję notkę o nr. 4. Dedykują ją wszystkim czytelnikom którzy czytają tego bloga, aby nabrali odwagi :) i powiedzieli co o nim sądzą oraz Anonimowym komentatorom, aby przestali być anonimowi ;).
Dedykują ją także Nati.
Ale dłużej nie przynudzając. Zapraszam do czytania:
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Minęło 20 minut odkąd młoda kunoichi przyjęła zakład. Właśnie dobiegała do celu. Zaczęła się rozglądać tryumfalnie . Skakała z radości, znowu czuła się jakby miała 10 lat i właśnie wygrała zabawę z przyjaciółmi. Położyła się na trawię i krzyknęła na całe gardło.
- Wygrałam!!!
- Czy aby na pewno? - Gdy usłyszała ten głos spojrzała w miejsce z którego on dobiegał. Naglę dostrzegła blond-włosą czuprynę. Zrobiła się cała czerwona ze złości a na czole zaczęła niebezpiecznie pulsować żyłka. Chłopak na ten widok zaczął się śmiać. Ona na niego spojrzała i zrobiła głupia minę. Poczuła jak całe zdenerwowanie znika, a zastępuje je uczucie zaciekawienia.
- Z czego się śmiejesz?
- Z ciebie. Zrobiłaś się ze złości czerwona jak burak. Nie denerwuj się tak, złość urodzie szkodzi. Przyjmij przegraną jak dorosła kobieta. – Droczył się z nią i wystawił jej język. Ona ponownie się zdenerwowała podeszła w niego i strzeliła w łepetynę. On aby spojrzał na nią z wyrzutem.
- Za co to? - Powiedział to rozmasowując obolałą część ciała. Ona posłała mu piorunujące spojrzenie, a on aby głośno przełknął ślinę. Na ten widok dziewczyna się roześmiała.
- No dobra miejmy to już za sobą. Pytaj. - Uśmiechnęła się do niego. On naglę zrobił poważną minę i podniósł się do pozycji siedzącej po czy oparł się o drzewo. Skinieniem głowy nakazał jej aby usiadła przed nim, ona posłusznie to wykonała i spojrzała na niego. Nie było już widać tego szczęścia co przed chwilą tylko pełną powagi twarz. Lekko się zlękła ale nie dała po sobie tego poznać.
- No więc powiedz mi. Co łączyło mnie, ciebie… i Sasuke? – Na usłyszane imię, mina jej zrzedła. Niewiedziała co mu powiedzieć. Teraz przed oczami miała obraz jak płaczę przed Naruto i prosi by sprowadził go do wioski, a on składa jej przysięgę na całe życie że nie spocznie dopóki go nie sprowadzi do wioski. Chłopak zaczął się niecierpliwić. – No więc powiesz mi?
- Dobrze. Sasuke Uchiha był z nami w Drużynie 7. Miał tylko jedno marzenie. Chciał zabić swojego brata który był odpowiedzialny za wybicie całego ich klanu. Aby on pozostał zaślepiony chęcią zemsty.  Po jakimś czasie uciekł z wioski. Ty obiecałeś… - Naglę dziewczyna wzdrygnęła i powiedziała w myślach. – ‘’O nie wygadałam się. Boże, teraz to do końca życia się nie pozbiera’’
- No co obiecałem. – Niecierpliwił się Naruto. W końcu chodziło tu o niego.
- Nie, to nic takiego. - Zaczęła wymigiwać się Zielono-oka. Nie chciała mówić mu prawdy. Rozglądała się nerwowo aby nie spojrzeć mu w twarz.
- Sakura… – Warknął na nią. Ona natychmiast spojrzała na niego. Na jego twarzy zagościł wyraz, wskazujący że ma mu odpowiedzieć na to pytanie jaka ta odpowiedź by nie była. - Jaką obietnicę.
- No że sprowadzisz go do wioski i że to obietnica na całe życie. – Po tych słowach spuściła głowę w dół w wbiła wzrok w ziemie. On spojrzał na nią i spytał prosto z mostu.
- Kochałaś go? - Te słowa kompletnie ją zaskoczyły. Niewiedziała co mu powiedzieć. Że tak? Jakby się wtedy poczuł. Dziewczyna postanowiła nic nie mówić i spuściła głowę w dół.
- Soka*. W takim razie chce ci coś podarować. - Wyjął z kabury kunai i wręczył go kunoichi. Ona nie wiedziała czego może się spodziewać. Wszystko działo się strasznie szybko. Ręce jej drżały ale utrzymała broń. Blondyn dalej mówił. – Jest to broń którą przebiłem serce Sasuke. Teraz czas by tą obietnicę dotrzymać.
Po tych słowach złapał za rękę Sakury i przyłożył czubkiem ostrza do swego serca. Ona patrzyła na to z przerażeniem. Przecież nie może go zabić. Ma teraz tylko jego, jeśli go teraz straci to również dobrze sama mogła by zginąć. Nic już by nie miało sensu. Jej świat by się zawalił. Wyrzuciła broń w sam środek jeziora z taką siłą, aby już nikt nie mógł nigdy jej wydobyć. Następnie spoliczkowała go a z jej soczyście zielonych oczu zaczęły się wylewać nieskazitelnie przeźroczyste łzy.
- Jak możesz!!! To co czułam do niego to było tylko zwyczajne zauroczenie. Teraz darzę tym uczuciem  kogoś innego. On o tym nie wie, ale się dowie i to w najbliższym czasie. Ale teraz muszę dać mu czas. A po za tym nie chcę cię stracić. Nie teraz, jesteśmy przyjaciółmi a on sam przypieczętował swój los i ty nie jesteś temu winien. Zrozum to, proszę.
Po tym znowu go spoliczkowała ale o wiele mocniej. Naruto był zdezorientowany. Nie wiedział co się stało. Czy to znaczy że ona nie ma do niego żalu za to. Po tym wszystkim co zrobił, po tym jak zabił ich przyjaciela z drużyny. Ale teraz to na pewno ma do niego żal za to co przed chwilą zrobił Setki myśli biły się wtedy po jego głowię. Nie wiedział co teraz zrobić. Ona także. Powiedziała ciche „Gomen” i odeszła. Naruto po chwili, gdy się oprzytomnił z tego co się przed chwilą stało, także postanowił wrócić do domu. 
1 Godzina później. W domu Uzumakiego.
- Oooo… A kogo moje oczy widzą. Czyżby nasz „Romeo” powrócił. – Zwrócił się do niego sarkastycznie Lis,  gdy zobaczył blond-włosą czuprynę w progu drzwi. On słysząc jego słowa, spojrzał na niego. Jego twarz wyrażała  smutek i rozgoryczenie. Smutek, z powodu że sprawił iż Sakura się popłakała. A rozgoryczenie był spowodowany swoim głupim i niedojrzałym zachowaniem . Kyuu to zauważył, ale postanowił wpierw dojść do słowa chłopakowi. Nie doczekał się reakcji z jego strony, on powiesił płaszcz i bez słowa udał się do pokoju. Rudzielec także po chwili ruszył  za nim. Gdy tam wszedł ujrzał go leżącego na łóżku. Nawet się nie odwrócił by na niego spojrzeć. Od razu wiedział że coś jest nie tak. Tylko jeden raz widział go w gorszym stanie niż teraz. Było to po śmierci Kyoko. Przez tydzień się nie odzywał a później powoli godził się z tym ale nadal nie było mu łatwo. Gdy wrócili do wioski trochę się rozpromienił. Był szczęśliwy. Gdy Naruto go zaakceptował, nie zachowywał się jak krwiożerczy, niszczący wszystko na swej drodze demon. Właściwie nigdy taki nie był. Cała ta masakra jaka się wydarzyła kilkanaście lat temu, była spowodowana przez Uchiha Madare. Dowiedzieli się o tym rok temu, gdy podczas wykonywania misji zostali zaatakowani przez zamaskowanego człowieka w płaszczu na którym znajdowały się czerwone chmurki. Przybył bo niego, by go porwać i wydobyć Bijuu. Podczas walki wywiązała się między nimi konwersacja, z której dowiedzieli się o jego planie i tym kto tak naprawdę był odpowiedzialny za atak na Konohe. Właśnie wtedy zginęli rodzice Uzumakiego. Tak, Naruto wiedział że Minato Namikaze i Kushina Uzumaki są jego rodzicami, oraz że Minato był Yondaime Hokage wioski, dowiedział się tego od Jiraiyi, aby dać mu choć jeden powód dla którego miałby teraz wracać do Konoha-Gakure. Wiedział że jak się dowie, będzie chciał kontynuować dzieło ojca i chroni ć wioskę, właśnie takim był człowiekiem. Jego rozmyślania zostały jednak przerwane przez obojętny głos jego przyjaciela.
- Czego chcesz?
- No Młody. Mów co się stało. – Powiedział troskliwym głosem Kyuu, co nawet jego zaskoczyło.
- Nic. - Odparł bez zastanowienia, nawet się nie odwracając.
- Młody… - Już poważnym tonem zwrócił się do niego. - Znamy się nie od dziś. Przez 13 lat żyłem zapieczętowany w tobie, po czym straciliśmy pamięć, co i mnie dziwi że nawet na mnie podziałało to jutsu, ale po tym zdjęliśmy pieczęć i dałeś mi wolność mimo iż wiedziałeś kim jestem w oczach innych, zżyliśmy się, wręcz staliśmy się jak bracia. Nie wmówisz mi teraz że, nic ci nie jest skoro widzę że coś cię trapi. Chodzi o nią? Jak ona miała…
- Sakura – Wciął mu się w wypowiedź Naruto, zwracając się w jego stronę i siadając po turecku. – Zachowałem się jak ostatni skończony idiota.
Po tych słowach zaczął mu opowiadać co się wydarzyło nad jeziorem. To jak rozmawiał z Sakurą, obietnicę o jakiej się dowiedział oraz to jak wręczył jej kunai i przyłożył go wraz z jej ręką na nim do serca. Lis słuchał z uwagą żeby nie pominąć żadnego, choćby najmniejszego szczególiku jego wypowiedzi. Pomyślał chwile i stwierdził w głowię że faktycznie chłopak nie jest w najlepszej sytuacji.
- No to faktycznie, masz przejebane. - Utwierdził go w jego przekonaniach.
- No faktycznie, dziękuje że mi to uświadomiłeś. – Odpowiedział sarkastycznie i spojrzał spod konta. Po czym dodał. – Jakbym nie wiedział.
- Mam pomysł. Za 3 godziny jest ta impreza. Możesz ją na niej przeprosić. – Podsunął mu pomysł. On na niego spojrzał i się zastanowił. Nie był to zły pomysł, inaczej, był rewelacyjny. Tylko że był jeden szkopuł. Co ma zrobić żeby mu przebaczyła, i czy w ogóle zechcę mu przebaczyć. Po tym co powiedział nie zdziwił by się jakby nie chciała go znać. W końcu nie dał jej wszystkiego wytłumaczyć, tylko wyciągnął pochopnie wnioski. Ale skoro jego przyjaciel podsunął mu taką myśl to może będzie wiedział też co ma zrobić. Kyuubi widząc że się ożywił uśmiechnął się w duchu.
- Ta pomysł świetny. Tylko jest problem. – Powiedział już z normalną miną, ale wciąż nie był w pełni sobą. Nadal był zły na siebie, lecz w jego sercu był płomyczek nadziei że jednak wszystko naprawi.
- Jaki?
- Co mam zrobić?
- O to się nie martw daj mi chwilę. Zaraz wracam – Już chciał wyskoczyć przez otwarte okno kiedy zatrzymał go Naruto.
- Czekaj, a jak ktoś ciebie zobaczy? Sam mówiłeś że może mu serducho wysiąść.
- O to też się nie martw. – Lis uśmiechnął się tajemniczo. Po chwili zaczęł otaczać go mleczny, nieprzejrzysty dym. Blondyn wpatrywał się w to z zaciekawieniem. Po kilku sekundach jego oczom ukazał się mały lisek, który bez problemu mógłby mu usiąść na ramieniu, ogony z 9 połączyły się w jeden który był nadnaturalnie długi oraz puszysty. Po chwili dodał. – Raczej nikt nie przestraszy się małego, niewinnego liska? - Powiedział przesłodzonym głosikiem. Blondyn spojrzał na niego, wpatrywał się i wpatrywał po czym wybuchł niepochamowanym śmiechem. Kyuubi patrzał na niego jak na idiotę.
- A tobie co odbiło. Czyżby za długo na słonku i chłodzenie padło?
- N-Nie… p-po prostu… w-wy-wyglądasz… ja-jakbyś… się w… w praniu… skurczył - Wydukał chłopak miedzy salwami śmiechu.
- Hahaha bardzo śmieszne. Przestań się zachowywać jakbyś z zakładu uciekł. Teraz marsz do łazienki masz 2 godziny, ja będę na 19.00 na którą miała być ta różowiutka.
- Na 19.30.
- No więc masz kupę czasu. Teraz koniec gadania, bo nam w końcu czasu nie starczy.
Blond-włosy zdziwił się na jego słowa. Spokojnie by się wyrobił w godzinę bo ubierze to co zawszę. Nie przeszkadza w walce, a i wygląd ma gustowny. Jednak nie chciał już się z nim więcej kłócić. Pierwszy raz widział go tak podekscytowanego. Podobnie było kiedy przygotowywał się by wyznać Kyoko miłość. Tak, było wtedy cudownie. Przepiękna gwieździsta noc. On ubrany w jeansy i białą koszulę. Ona w przepiękną, przewiewną sukienkę na ramiączkach koloru nieba. Ale zaraz, zaraz skoro Kurama był wtedy też tak podekscytowany, to czy on. O nie! On chyba nie planuje mnie zeswatać. Co za szczwana bestia. Ale trzeba przyznać że podoba mi się, ale nie mam u niej szans. No nic, nie ma co tak rozmyślać tylko trzeba się szykować. Naruto ruszył w stronę łazienki się odświeżyć. Po długiej i odprężającej kąpieli, ruszył się ubrać. Założył to co zawsze: czarne bojówki, białą koszulę, czarny, a od wewnątrz biały płaszcz, podwiną rękawy i założył bandaże na przedramiona. Kaburę z bronią, jak i katanę postanowił zostawić w domu. Po jakimś czasie dobiegły do niego odgłosy czyichś kroków. Wiedział że to Kyuu właśnie wrócił. Czyli to znaczyło że, właśnie dobiegła 19.00. Szybko wbiegł do kuchni gdzie zastał Lisa który siedział wyczerpany na krześle. Zaskoczył go ten widok
- Stary co się stało. Wyglądasz jakbyś przed tabunem, wygłodniałych wilków uciekał.
- Ehhh… - Westchnął przeciągle. - Tabun to to był, wygłodniałe też były ale czego innego.
- Wygłodniałe? – Zaskoczyła go ta odpowiedź po chwili dodał w myślach. –‘’ Czego innego? ’’ - Dodał po chwili. – Coś ty tam wyrabiał?!
- Nie wiem czy wiesz, ale u lisów chyba zaczął się sezon godowy. Gdybyś ty wiedział ile ja zwiewać musiałem. – Żalił mu się Kyuubi
- Hahahaha. Ale chyba nie zapomniałeś po co tam poszedłeś. Cooo? - Chłopak spojrzał na niego podejrzliwie czy aby na pewno tak uciekał jak mówił. Według niego było to śmieszne, ale dla Lisa wręcz przeciwnie.
- No przecież. - Ogonem wskazał na bukiet przepięknych, czerwonych kwiatów róż.
- Brawo – Krzyknął. – Zasłużyłeś na nagrodę. Długo możesz utrzymać taką formę?
- Ile dusza zapragnie. A co?
- Wskakuj na ramię, idziesz ze mną.
- A co jeśli ktoś się spostrzeże.
- Jak będziesz zachowywał się jak przystało na małego liska i będziemy kontaktować się telepatycznie, wszystko będzie ok.
- No nie wiem. A jeśli. Nie chcę byś miał z mojego powodu kłopoty. I tak miałeś ich zapewne wystarczająco dużo.
Naglę przez pokój rozprzestrzenił się dźwięk dzwonka do drzwi.
- Nie marudź tylko wskakuj bo jak sam widzisz nie mam czasu. Nie możemy pozwolić damie czekać.
Kyuubi nic nie powiedział tylko posłusznie wskoczył mu na ramię a ogon oplótł wokół szyi, aby nie spaść. Podeszli do drzwi. Na widok jaki ujrzeli, na twarzy Naruto pojawił się delikatne rumieńce a oczy rozszerzyły się i wyglądały jak pięciozłotówki, Lis natomiast tylko wywalił język.
- S-Sa-Sakura.
 --------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na koniec dodam iż najbliższa notka zostanie opublikowana  1 Marca.

2 komentarze:

  1. Jak to tak czytam, i czytam to sobie myślę...Kocham Kyuubiego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehhe, fajnusna nocia. Ten Kyuubi jest supcio. Jutro doczytam dalej, bo teraz nie mam czasu. Zajebista nocia.

    OdpowiedzUsuń