-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Piękny słoneczny dzień. W przestrzeni unosił się rześki
zapach świeżego powietrza przepełnionego wonią tysięcy dzikich kwiatów
rosnących w lasach Kraju Ognia. Wściekle czerwonych róż, delikatnie fioletowych
fiołków oraz Ognistych Koro. Był to gatunek bardzo wyjątkowy. Jego zapach był
bardzo silny, a zarazem aksamitny i urzekający. Płatki kwiatu miały kształt
pofalowanego, niczym ogień, serca. Stąd też nazwa. Koro, znaczy serce. Blask
złotej planety odbijał się, we wczesnorannych kropelkach rosy. Wyglądało to jak
tysiące małych gwiazdeczek, odbijających się na ciemnozielonym niebie. Piątka
podróżników, 2 dziewczyny, 2 mężczyzn i lis właśnie zbliżali się do granicy
Kraju Ognia, z Krajem Wiatru. Droga była na tyle równa i prosta, iż byli już
wstanie ujrzeć znajdujące się w oddali, wysokie na kilkadziesiąt metrów, wydmy.
Po około 2 godzinach znaleźli się w miejscu, gdzie chłodna, zielona i rześka
puszcza zamieniała się w jałowe, duszne i niezachęcające piaski pustyni.
Gościniec którym wcześniej podróżowali bohaterowie zamienił się w twardo ubity,
kamienny trakt. Upewniwszy się iż mają wystarczającą ilość wody, ruszyli ku
wiosce Suna. Aż dziw bierze, że ludzie mieszkający w niej są w stanie znieść
takie ekstremalne warunki klimatyczne. Za dnia wysokie na kilkadziesiąt stopni
upały, natomiast w nocy temperatury schodzące poniżej zera dawały znać się we
znaki podróżnikom i kupcom wędrującym tymi szlakami. Identyczne krajobrazy nie
ułatwiały tego zadania. W tych stronach można było usłyszeć wiele opowieści o
ludziach, którzy chcąc sobie skrócić drogę , zbaczali z ubitej drogi i błądzili
i ginęli w odmętach piasków pustyni. Młode dzieci, on najwcześniejszych lat
były uczone respektu dla sił natury, które bezwarunkowo tu rządzą i są panem i
władcą tych ziem.
- Daleko jeszcze? – Spytała, najwyraźniej zmęczona,
Kyoko. Po jej całej czerwonej i mokrej od potu twarzy można było wywnioskować,
że niej jest jej łatwo. Jedyną rzeczą jaką teraz trzymała ją przy siłach, był
fakt o odpoczynku jaki ja czeka po dotarciu do celu. Zimny prysznic, wygodne
łóżko i duża porcja, zimnych, polanych czekoladową polewą, z wisienka na samym
czubku, lodów waniliowych. Na samą myśl o nich, w tej chwili Nakamurze pociekła
ślinka z ust. Podobnie Naruto i Sakura. Oni także jedynym o czym w tej chwili
marzyli to zimny prysznic i wygodne łóżko. Cały czas zastanawiali się czemu
Kakashi nie zgodził się na propozycje Bursztynowo-okiej. Przecież to był w ich
mniemaniu wyśmienity pomysł. Przynajmniej teraz nie piekli by się jak boczek na
suchej patelni.
- Do wieczora z pewnością zdążymy. – Oznajmił Hatake. On
jako jedyny w całej grupie radził sobie najlepiej. Z głową uniesioną wysoko, i
dumnie wypiętą piersią, kroczył na czele drużyny z głową skierowaną, na
znajdującą się przed jego nosem książkę. Gdyby na niego spojrzeć, bez wątpienia
i pełną stanowczością można by stwierdzić że czerpie z tej podróży niezrównaną
przyjemność.
- Ciekawi mnie jak on to robi. – Szepnęła Kyoko, do
Różowo-włosej. Kunoichi na gest dziewczyny bardzo się zdziwiła. Ton jej słów nie
był przepełniony wrogością, nienawiścią i tym podobne. Był… Normalny, a nawet
miły i przyjemny.
- Mnie też… Znam go już dobre kilka lat, a nadal mnie
zaskakuje. – Stwierdziła Haruno, przypominając sobie wszystkie chwile spędzone
z Jouninem. Był dla swojej drużyny nie tylko jak sensei. Nie raz służył im
dobrą radą i wsparciem. To dzięki niemu stali się silnymi shinobi… Wiele mu
zawdzięczają.
Nakamura rozejrzawszy się dookoła i upewniwszy się, że
Uzumaki jest wystarczająco daleko, postanowiła zrobić coś, co było dla niej
trudniejsze niż cała ta wyprawa…
- Sakura… - Zwróciła się w strone Zielono-okiej. –
Chciałam cię przeprosić… I prosić o wybaczenie.- Powiedziała, wręcz wydusiła z
wielkim trudem. Gardło wydawało się węższe, niż zazwyczaj, jakby nie chcąc przepuścić
tych słów. Zielono-okiej spojrzała na towarzyszkę, a jej oczy rozszerzyły się
do granic możliwości. Czy ona ją właśnie… Przeprosiła? Różowo-włosa nie chciała
wierzyć własnym uszom. Wcześniej groziła jej, że jak zbliży się do Naruto to ją
zabiję. A teraz prosi ją o przebaczenie. Co tu jest grane?
- Nie rozumiem – Powiedziała Haruno spokojnym głosem,
jakby nigdy nic. Nadal nie była pewna czy to co mówi kunoichi jest rzeczywiście
prawdą i chce się z nią pogodzić. Teraz czekała na dalszy rozwój wypadków.
Prawdę mówiąc była bardzo zainteresowana tym co się teraz stanie.
- Bo wiesz… Ostatnimi czasy byłam dla ciebie troszkę
złośliwa… - Na określenie jakiego użyła Nakamura, by opisać swoje postępowanie
wobec Haruno, dziewczyna przechyliła lekko głowę, przymrużyła oczy i uniosła
delikatnie brwi w geście wątpliwości. Kyoko natychmiast to wychwyciła i
zrozumiała ten gest. – No dobra… Byłam wstrętna i okropna. Ale zrozum… Ja
naprawdę kocham Naruto. Jest mężczyzną mego życia i chcę je spędzić właśnie z
nim. Trudno mi to przyznać, ale byłam… Byłam… Zazdrosna o ciebie. Zamiast
zrozumieć, iż jesteście przyjaciółmi i nie ingerować w waszą przyjaźń, chciałam
was od siebie odseparować. Dopiero teraz zrozumiałam jaką byłam idiotką. Proszę
Sakura… Wybacz mi. – Zaczęła wyrażać słowa skruchy wobec Haruno, Czarno-włosa.
W kącikach jej oczu zaczęły pojawiać się łzy, a one same stały się po ich
naporem czerwone. Widać było, że Kyoko naprawdę żałuje swojego postępowania.
Chociaż słowo „żałuje” w jej przypadku to zbyt małe określenie. Jest jej
niezmiernie wstyd. Zielono-oka nie mogąc patrzeć jak dziewczyna płacze, jedną
ręką przytuliła ją do siebie, w przyjacielski sposób, nadal nie zwalniając
kroku, podobnie jak Nakamura.
- Ciiii… Już spokojnie… Wybaczam ci. – Uśmiechnęła się
kunoichi do koleżanki z drużyny. Bursztynowo-oka odwzajemniła ten gest, po czym
przystanęła. Różowo-włosa uczyniła to samo. Naruto i Kakashi, idąc na przodzie,
nie zauważyli co zrobiły dziewczyny, i zmierzali dalej w kierunku wioski.
- Przyjaciółki? – Spytała dziewczyna Uzumakiego,
wyciągając rękę w stronę Zielono-okiej. Dziewczyna przez chwile się wahała, ale
dać Nakamurze szanse. Uważała, że każdy ma do niej prawo.
- Przyjaciółki. – Potwierdziła Haruno, chwytając dłoń
swojej „nowej” przyjaciółki.
Po chwili Uzumaki z ciekawości, oraz z lekkim niepokojem
czy dziewczyny się nie pozabijały, gdyż jest nazbyt cicho, obrócił głowę. Nie
wierzył temu co widzi. Przed jego oczami stała Sakura wraz Kyoko w
przyjacielskim uścisku. Chłopak kilkakrotnie przetarł oczy, chcąc się upewnić
czy to nie fatamorgana.
- Chyba mi słońce zaszkodziło… - Zaczął się obawiać
młodzieniec o prawidłowy stan swojej psychiki.
- To nie słońce… Po prostu się pogodziły. – Usłyszał obok
siebie głos Hatake. Chłopaka tak to zaskoczyło iż odskoczył jak oparzony,
upadając na piasek. Po chwili się otrząsnął i drapiąc się po głowie wstał,
podchodząc do senseia, który jak się okazało nadal nie oderwał nosa od książki
„Icha Icha Paradise”.
- Ale jak… Przecież jeszcze niedawno… Kilka dni, a wręcz
godzin temu… - Chłopak nie był wstanie się wysłowić, takie wrażenie wywarło na
nim to wydarzenie.
- Słuchaj chłopcze… - Zaczął Kakashi, opierając rękę na
jego ramieniu. – Przeczytałem wszystkie, dotychczasowe książki z serii „Icha
Icha”. Zapewne znasz ich autora… - Na wzmiankę o tym i Naruto zna twórcę tych
książek, chłopak miał kwaśną minę. W jego pamięci najgorsze co dotychczas w
niej zawitało, to wieczorne czytanie rękodzieł Jiraiyi. W jego opinii te
książki były niezmiernie zboczone i jeszcze bardziej nudne. Do tej pory nieraz
chłopak głowił się nad tym, jak to możliwe iż Żabi Mędrzec, jak to zwykł się
zwać Biało-włosy, znalazł kupców na to „wielkie dzieło”, jak to zwykł zwać
swoje książki mężczyzna.
- Niestety. – Szepnął Uzumaki, jednak na tyle głośno, by
jego towarzysz był w stanie to wychwycić.
- I pomimo przeczytania tych arcydzieł literatury… -
Zaczął jakże „filozoficznie” Jounin.
- Taaaa… - Burknął Blondyn. Kakashi jedynie lekko zmrużył
oko, w geście niezadowolenia, jednak postanowił mówić dalej.
- I nadal nie rozumiem kobiet. Wiesz jaka z tego płynie
nauka chłopcze?
- Nie. – Odpowiedział zgodnie z prawdą Naruto, gdyż nadal
nic nie zrozumiał z jakże „życiowych nauk”, swego sensei.
- Że łatwiej poskromić Bijuu… - Powiedział Szaro-włosy
shinobi.
- „Wypraszam sobie” – Burknął Kyuubi, leżąc na wygodnym
łóżku, w swojej „oazie” jak to zwykł mawiać na to zaciszne, i co najważniejsze
w tej chwili, chłodne miejsce. Na słowa Kuramy, chłopak cicho zachichotał.
- Aniżeli zrozumieć kobietę. Możesz żyć nawet wiecznie… A
i tak nie masz nawet cienia szans by to uczynić. – Zakończył swoją naukę,
„Próba zrozumienia kobiet, na podstawie zboczonej serii Icha Icha”, Kakashi.
- Acha, czyli tak się sprawy mają… - Oparł podbródek o
zaplecione ręce, chcąc dać do zrozumienia swojemu sensei iż wszystko zrozumiał.
A tak naprawdę oszczędzić sobie dalszych wykładów.
- Dziewczyny, nie ma guzdrania się! Ruszamy! – Krzyknął w
stronę kunoichi, syn Białego Kła Konohy.
- Hai! – Krzyknęły obie, po czym dogoniły
Niebiesko-okiego i Hatake, którzy czekając na nie ruszyli wolniejszym krokiem.
Gdy czwórka znajdowała się mniej-więcej w ¾ drogi do Suna-Gakure była już
godzina 17.00. Dla Kakashiego wydawało się, iż słonce zachodzi szybciej niż
zazwyczaj. Chciał być jak najszybciej w Sunie, jednakże pozostało jeszcze
minimum 2 godziny drogi. Jounin nie zważając na, na zmęczenie towarzyszy, postanowił przyspieszyć drogi. Natychmiast,
nie patrząc na resztę drużyny ruszył na przód, chowając książkę do małej
kieszeni uczepionej tuż za plecami.
- Ruszać się! Nie mamy czasu! – Krzyknął Hatake,
poganiając kompanów. Oni jednak nic sobie z tego nie zrobili, nadal zmierzając
swoim tempem, który był równy prędkości żółwia na wysokich obrotach, po sporej
dawce kofeiny. Kakashi widząc, że jego słowa nic nie odnoszą spodziewanego
skutku, postanowił spróbować bardziej radykalnych metod. – Ruszać się!!! To
rozkaz!!! – Zaczął krzyczeć mężczyzna w niebogłosy. Na te słowa, na skroni
Uzumakiego wyrosła sporych rozmiarów, purpurowa żyłka. Naruto już nie był taki
jak kiedyś, stał się trochę bardziej nerwowy i agresywny. Na dodatek wysoka
temperatura i trudny szlak spotęgowały uczucia rozdrażnienia. Niewiele myśląc
chłopak podszedł w stronę Jounina i łapiąc go za fraki krzyknął mu prosto w
twarz.
- Nie jesteśmy jakimś bydłem które możesz sobie od tak
poganiać. Rozumiemy się… - Spytał Naruto unosząc brwi. Szaro-włosy pierwszy raz
widział taką furie i chęć zabijania w oczach Blondyna. W ogóle jakichkolwiek
oczach. Wiele razy walczył z osobami, których można by uznać za demonów w ludzkiej
skórze. Jednak jeszcze nigdy nie spotkał, wciągu swego całego życia, nie
spotkał się z takim spojrzeniem i taką aurą. Pierwszy raz się bał… Naprawdę się
kogoś bał…
- Naruto… Daj już spokój…
Damy radę… Prawda Kyoko? – Sakura złapała chłopaka za ramiona, chcąc go
uspokoić. On obrócił głowę w jej stronę. By spojrzeć jej w twarz, musiał ją
lekko schylić co jeszcze aby spotęgowało przerażenie jakie budził w innych.
Jedno jest pewne, to spojrzenie… Spojrzenie niebieskich tęczówek, które nie
były już nieskazitelnie niebieskie i czyste jak poranne niebo, przepełnionych
szczęściem i radością życia. Ich miejsce zastąpiły oczy, nadal niebieskie,
jednak puste i szare… Zamiast szczęścia i radości zagościła w nich furia i zło.
Zapamięta ten widok do końca swych dni…
- Damy radę… Ruszajmy. – Potwierdziła słowa przyjaciółki
Nakamura.
- Nie! Nie damy rady! Musimy od… - Gdy Blondyn zaczął się
rozkręcać, popadając w coraz większą wściekłość, naglę ziemia zadrżała. Hatake czując
co się może za chwile wydarzyć, zarządził by wszyscy zebrali się w grupie,
plecami do siebie. Kunoichi wykonały polecenia Jounina, jednak Jinchuuriki
Kyuubiego no Kitsune pozostał nadal na swym miejscu. Po chwili, w następstwie
poprzedniego wstrząsu, pojawił się kolejny, jednak tym razem znacznie silniejszy.
- To ja tu jestem kapitanem Uzumaki! Rób co mówię! –
Zaczął krzyczeć Szaro-włosy chcąc jakoś dotrzeć do chłopaka, jednak na próżno.
Naruto, jak przysłowiowy uparty osioł, stał nadal na swym miejscy. Naglę
wstrząsy nabrały na sile i częstotliwości.
- Ale z was siusiu majtki, tylko mam nadzieje że nie
zapomnieliście o pampersach. – Zaczął nabijać się z reszty towarzyszy chłopak. Naglę
za nim uniósł się wielki gejzer piaski. Gdy Naruto, doprowadzony prawie do
białej gorączki, obrócili się by ujrzeć kto go obsypał piaskiem ujrzał
olbrzymiego, brązowego węża.
- Teraz wiecie dlaczego tak mi się śpieszyło? – Spytał
Kakashi swoją drużynę. Dziewczyny jedynie pokiwały głowami, nie będąc w stanie
wykrztusić ani słowa. W oczach gad był prawdziwym monstrum.
- Co to ma być? – Spytał blondyn od niechcenia, znudzonym
głosem, obracając się w strone Jounina i wskazując kciukiem na zwierzę.
- To jeden z eksperymentów z czasów Trzeciej Wojny
Shinobi. Kraj Wiatru eksperymentował ze zmianami genetycznymi węży chcąc je powiększyć
do olbrzymich rozmiarów i uzbroić w jad, który jeszcze na którego surowice nie
wynaleziono do tej pory. Ich celem było zabezpieczać cały teren wokół Suny,
czyli pustynie na kutej się znajdujemy. Oficjalnie, nie były nigdy, że by tak
rzec „użyte” jednak kilka osobników wydostało się na wolność i bardzo dobrze,
że by tak powiedzieć, „zadomowiło”. – Wyjaśnił Hatake. Na słowa mężczyzny,
kunoichi jeszcze bardziej zaczęły się obawiać tego wszystkiego. Właśnie los
rzucił im niecodzienne, aczkolwiek bardzo niebezpieczne wyzwanie. Gdyby
posłuchali Jounina, i dali mu wszystko wyjaśnić, zamiast przeszkadzać zapewne
by do tego nie doszło. A teraz? Muszą stawić czoła wężowi dłuższemu i większemu
niż oni wszyscy razem wzięci. Do tego był uzbrojony w jedną z najbardziej
śmiercionośnych broni jaką mogła wymyślić matka natura… Jad, na który nie
wynaleziono odtrutki.
- Poradzisz sobie z nim sensei? – Spytała Sakura licząc w
głębi duszy, że i w tym przypadku się im poszczęści i wyjdą z tarapatów obronną
ręką.
- Nie… - Rozwiał jej nadzieje, jak wiatr kwiatowy pył,
mężczyzna. – Jedyne co możemy uczynić to czekać, węże te reagują na ciepłotę
ciała. – Poradził Szaro-włosy. Liczył iż zwierzę pomyli ich temperaturę ciała z
temperaturą piasku, nie porównując ich do „przystawki”.
- Po co czekać? – Spytał retorycznie Uzumaki, uśmiechając
się zawadiacko i obracając na piecie w stronę gada. – Jak można to załatwić
szybciej… - Powiedział sięgając delikatnym, płynnym i zwinnym ruchem po katanę
uwieszoną na plecach. Jej pięknie wyszlifowane ostrze zalśniło pod wpływem
promieni słonecznych na nią padających. Po chwili klinga miecza opadała,
równolegle do ciała Uzumakiego. Wąż na poczynania Naruto natychmiast zareagował
długim sykiem i postawą przypominającą gotowość do ataku.
- Naruto! Przestań! – Zaczęła krzyczeć Kyoko wraz z
Sakurą. Chłopak jednak nie zwracał na nich uwagi krocząc ku zwierzęciu
spokojnym, równym tempem. Dziewczyny nadal krzyczały, jednak on wydawał się
głuchy na ich nawoływania, jakby w niewiadomy sposób utracił słuch. Młody
shinobi znajdował się coraz bliżej i bliżej swojego, jak to już określił w
swojej głowie Blondyn, celu do wyeliminowania. Nagle, bez jakiegokolwiek
ostrzeżenia wąż ruszył w stronę młodzieńca z otwartą paszczą i kłami, które już
ociekały jadem. Gdy gad był już na wyciągnięcie miecza, chłopak odskoczył na
bok zadając długie cięcie. Cios nie miał być zabójczy… Jego celem było zadanie
ofierze jak największego bólu.
- Boli? – Spytał
się w kpiący sposób. Sakura nie mogła uwierzyć własnym oczom… Naruto którego
pamiętała nigdy nie kpił z przeciwnika… Ale czy to nadal on? Czy pomimo utraty
pamięci mógł, aż tak się zmienić… Na gorsze. Kyoko też była bardzo zdziwiona,
wręcz zaszokowana poczynaniami swojego chłopaka. Zawsze, walcząc, starał się
zabić przeciwnika szybko, i w miarę bezboleśnie. Natomiast teraz stara się
przysporzyć wrogowi jak najwięcej bólu. Nawet, pomimo iż było to zwierzę, jego
zachowanie było… Bestialskie. Kyoko nie chciała wierzyć, że to ten sam
mężczyzna którego pokochała od pierwszego wejrzenia…
- Co się z tobą dzieje… Naruto…
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Za wszelkie błedy i pomyłki przepraszam :)
fajna notka ale powiem szczerze myślałem że tytuł będzie o Kyoko a nie Naruto ale też fajny pomysł, nadal czekam na moment rozstania wyżej wymienionej dwójki i na narusaku
OdpowiedzUsuńŚwietna notka^^ no Naruto nieco się wkurzył hehehe:P Ale mnie dalej wnerwia ta Kyoko!!! Zabić, zakopać! NaruSaku i kropka:D Mam nadzieje że teraz jak Kyoko się przestraszyła blondyna zrezygnuje z niego :P I że Naruś odzyska pamięć wkrótce:D To tyle Sayonara i czekam na next:D
OdpowiedzUsuńEvil Naruto wkracza do gry ^^ To lubię :P Notka jak zwykle genialna, do niczego nie można się przyczepić. Szczerze się zdziwiłam gdy Kyoko i Sakura się pogodziły. Mam nadzieję że Naru się opamięta i będzie happy end następnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPo prostu zajebiste, i jeszcze do tego zły Naruciak;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, teraz tylko czekać na kolejny!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Naruto odzyska w końcu pamięć... :)
Pozdrawiam!
Witam ! Nominowałam Cię do Liebster Blog Award ;) Pytania znajdziesz tutaj http://naruhina-lovestory.blogspot.com/ Pozdrawiam życzę weny. Hanabi
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńrozdział bardzo mi się spodobał, Sakura i Kayoko się pogodziły... zaskakujące jest to, że Kakashi mimo, że jest skupiony na książce, to i tak wie co się dzieje obok... Zastanawiające jest też zachowanie samego Naruto, ale na tym nie będę się zbytnio skupiać, cóż bardzo lubię właśnie jak jest taki mroczny....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie