piątek, 20 września 2013

Rozdział.14 - Demon może kryć się w każdym z nas...

Na wstępie. Moi drodzy czytelicy, jestem naprawdę zawiedziony liczbą komentarzy pod notkami. Ich liczba regularnie się zmniejsza, naprawdę jest mi z tego powodu bardzo przykro :C mam nadzieje że tym razem staniecie na wysokości zadania! Licze na was! I zapraszam do czytania. Pozdro and Peace^^
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Piękny słoneczny dzień. W przestrzeni unosił się rześki zapach świeżego powietrza przepełnionego wonią tysięcy dzikich kwiatów rosnących w lasach Kraju Ognia. Wściekle czerwonych róż, delikatnie fioletowych fiołków oraz Ognistych Koro. Był to gatunek bardzo wyjątkowy. Jego zapach był bardzo silny, a zarazem aksamitny i urzekający. Płatki kwiatu miały kształt pofalowanego, niczym ogień, serca. Stąd też nazwa. Koro, znaczy serce. Blask złotej planety odbijał się, we wczesnorannych kropelkach rosy. Wyglądało to jak tysiące małych gwiazdeczek, odbijających się na ciemnozielonym niebie. Piątka podróżników, 2 dziewczyny, 2 mężczyzn i lis właśnie zbliżali się do granicy Kraju Ognia, z Krajem Wiatru. Droga była na tyle równa i prosta, iż byli już wstanie ujrzeć znajdujące się w oddali, wysokie na kilkadziesiąt metrów, wydmy. Po około 2 godzinach znaleźli się w miejscu, gdzie chłodna, zielona i rześka puszcza zamieniała się w jałowe, duszne i niezachęcające piaski pustyni. Gościniec którym wcześniej podróżowali bohaterowie zamienił się w twardo ubity, kamienny trakt. Upewniwszy się iż mają wystarczającą ilość wody, ruszyli ku wiosce Suna. Aż dziw bierze, że ludzie mieszkający w niej są w stanie znieść takie ekstremalne warunki klimatyczne. Za dnia wysokie na kilkadziesiąt stopni upały, natomiast w nocy temperatury schodzące poniżej zera dawały znać się we znaki podróżnikom i kupcom wędrującym tymi szlakami. Identyczne krajobrazy nie ułatwiały tego zadania. W tych stronach można było usłyszeć wiele opowieści o ludziach, którzy chcąc sobie skrócić drogę , zbaczali z ubitej drogi i błądzili i ginęli w odmętach piasków pustyni. Młode dzieci, on najwcześniejszych lat były uczone respektu dla sił natury, które bezwarunkowo tu rządzą i są panem i władcą tych ziem.
- Daleko jeszcze? – Spytała, najwyraźniej zmęczona, Kyoko. Po jej całej czerwonej i mokrej od potu twarzy można było wywnioskować, że niej jest jej łatwo. Jedyną rzeczą jaką teraz trzymała ją przy siłach, był fakt o odpoczynku jaki ja czeka po dotarciu do celu. Zimny prysznic, wygodne łóżko i duża porcja, zimnych, polanych czekoladową polewą, z wisienka na samym czubku, lodów waniliowych. Na samą myśl o nich, w tej chwili Nakamurze pociekła ślinka z ust. Podobnie Naruto i Sakura. Oni także jedynym o czym w tej chwili marzyli to zimny prysznic i wygodne łóżko. Cały czas zastanawiali się czemu Kakashi nie zgodził się na propozycje Bursztynowo-okiej. Przecież to był w ich mniemaniu wyśmienity pomysł. Przynajmniej teraz nie piekli by się jak boczek na suchej patelni.
- Do wieczora z pewnością zdążymy. – Oznajmił Hatake. On jako jedyny w całej grupie radził sobie najlepiej. Z głową uniesioną wysoko, i dumnie wypiętą piersią, kroczył na czele drużyny z głową skierowaną, na znajdującą się przed jego nosem książkę. Gdyby na niego spojrzeć, bez wątpienia i pełną stanowczością można by stwierdzić że czerpie z tej podróży niezrównaną przyjemność.
- Ciekawi mnie jak on to robi. – Szepnęła Kyoko, do Różowo-włosej. Kunoichi na gest dziewczyny bardzo się zdziwiła. Ton jej słów nie był przepełniony wrogością, nienawiścią i tym podobne. Był… Normalny, a nawet miły i przyjemny.
- Mnie też… Znam go już dobre kilka lat, a nadal mnie zaskakuje. – Stwierdziła Haruno, przypominając sobie wszystkie chwile spędzone z Jouninem. Był dla swojej drużyny nie tylko jak sensei. Nie raz służył im dobrą radą i wsparciem. To dzięki niemu stali się silnymi shinobi… Wiele mu zawdzięczają.
Nakamura rozejrzawszy się dookoła i upewniwszy się, że Uzumaki jest wystarczająco daleko, postanowiła zrobić coś, co było dla niej trudniejsze niż cała ta wyprawa…
- Sakura… - Zwróciła się w strone Zielono-okiej. – Chciałam cię przeprosić… I prosić o wybaczenie.- Powiedziała, wręcz wydusiła z wielkim trudem. Gardło wydawało się węższe, niż zazwyczaj, jakby nie chcąc przepuścić tych słów. Zielono-okiej spojrzała na towarzyszkę, a jej oczy rozszerzyły się do granic możliwości. Czy ona ją właśnie… Przeprosiła? Różowo-włosa nie chciała wierzyć własnym uszom. Wcześniej groziła jej, że jak zbliży się do Naruto to ją zabiję. A teraz prosi ją o przebaczenie. Co tu jest grane?
- Nie rozumiem – Powiedziała Haruno spokojnym głosem, jakby nigdy nic. Nadal nie była pewna czy to co mówi kunoichi jest rzeczywiście prawdą i chce się z nią pogodzić. Teraz czekała na dalszy rozwój wypadków. Prawdę mówiąc była bardzo zainteresowana tym co się teraz stanie.
- Bo wiesz… Ostatnimi czasy byłam dla ciebie troszkę złośliwa… - Na określenie jakiego użyła Nakamura, by opisać swoje postępowanie wobec Haruno, dziewczyna przechyliła lekko głowę, przymrużyła oczy i uniosła delikatnie brwi w geście wątpliwości. Kyoko natychmiast to wychwyciła i zrozumiała ten gest. – No dobra… Byłam wstrętna i okropna. Ale zrozum… Ja naprawdę kocham Naruto. Jest mężczyzną mego życia i chcę je spędzić właśnie z nim. Trudno mi to przyznać, ale byłam… Byłam… Zazdrosna o ciebie. Zamiast zrozumieć, iż jesteście przyjaciółmi i nie ingerować w waszą przyjaźń, chciałam was od siebie odseparować. Dopiero teraz zrozumiałam jaką byłam idiotką. Proszę Sakura… Wybacz mi. – Zaczęła wyrażać słowa skruchy wobec Haruno, Czarno-włosa. W kącikach jej oczu zaczęły pojawiać się łzy, a one same stały się po ich naporem czerwone. Widać było, że Kyoko naprawdę żałuje swojego postępowania. Chociaż słowo „żałuje” w jej przypadku to zbyt małe określenie. Jest jej niezmiernie wstyd. Zielono-oka nie mogąc patrzeć jak dziewczyna płacze, jedną ręką przytuliła ją do siebie, w przyjacielski sposób, nadal nie zwalniając kroku, podobnie jak Nakamura.
- Ciiii… Już spokojnie… Wybaczam ci. – Uśmiechnęła się kunoichi do koleżanki z drużyny. Bursztynowo-oka odwzajemniła ten gest, po czym przystanęła. Różowo-włosa uczyniła to samo. Naruto i Kakashi, idąc na przodzie, nie zauważyli co zrobiły dziewczyny, i zmierzali dalej w kierunku wioski.
- Przyjaciółki? – Spytała dziewczyna Uzumakiego, wyciągając rękę w stronę Zielono-okiej. Dziewczyna przez chwile się wahała, ale dać Nakamurze szanse. Uważała, że każdy ma do niej prawo.
- Przyjaciółki. – Potwierdziła Haruno, chwytając dłoń swojej „nowej” przyjaciółki.
Po chwili Uzumaki z ciekawości, oraz z lekkim niepokojem czy dziewczyny się nie pozabijały, gdyż jest nazbyt cicho, obrócił głowę. Nie wierzył temu co widzi. Przed jego oczami stała Sakura wraz Kyoko w przyjacielskim uścisku. Chłopak kilkakrotnie przetarł oczy, chcąc się upewnić czy to nie fatamorgana.
- Chyba mi słońce zaszkodziło… - Zaczął się obawiać młodzieniec o prawidłowy stan swojej psychiki.
- To nie słońce… Po prostu się pogodziły. – Usłyszał obok siebie głos Hatake. Chłopaka tak to zaskoczyło iż odskoczył jak oparzony, upadając na piasek. Po chwili się otrząsnął i drapiąc się po głowie wstał, podchodząc do senseia, który jak się okazało nadal nie oderwał nosa od książki „Icha Icha Paradise”.
- Ale jak… Przecież jeszcze niedawno… Kilka dni, a wręcz godzin temu… - Chłopak nie był wstanie się wysłowić, takie wrażenie wywarło na nim to wydarzenie.
- Słuchaj chłopcze… - Zaczął Kakashi, opierając rękę na jego ramieniu. – Przeczytałem wszystkie, dotychczasowe książki z serii „Icha Icha”. Zapewne znasz ich autora… - Na wzmiankę o tym i Naruto zna twórcę tych książek, chłopak miał kwaśną minę. W jego pamięci najgorsze co dotychczas w niej zawitało, to wieczorne czytanie rękodzieł Jiraiyi. W jego opinii te książki były niezmiernie zboczone i jeszcze bardziej nudne. Do tej pory nieraz chłopak głowił się nad tym, jak to możliwe iż Żabi Mędrzec, jak to zwykł się zwać Biało-włosy, znalazł kupców na to „wielkie dzieło”, jak to zwykł zwać swoje książki mężczyzna.
- Niestety. – Szepnął Uzumaki, jednak na tyle głośno, by jego towarzysz był w stanie to wychwycić.
- I pomimo przeczytania tych arcydzieł literatury… - Zaczął jakże „filozoficznie” Jounin.
- Taaaa… - Burknął Blondyn. Kakashi jedynie lekko zmrużył oko, w geście niezadowolenia, jednak postanowił mówić dalej.
- I nadal nie rozumiem kobiet. Wiesz jaka z tego płynie nauka chłopcze?
- Nie. – Odpowiedział zgodnie z prawdą Naruto, gdyż nadal nic nie zrozumiał z jakże „życiowych nauk”, swego sensei.
- Że łatwiej poskromić Bijuu… - Powiedział Szaro-włosy shinobi.
- „Wypraszam sobie” – Burknął Kyuubi, leżąc na wygodnym łóżku, w swojej „oazie” jak to zwykł mawiać na to zaciszne, i co najważniejsze w tej chwili, chłodne miejsce. Na słowa Kuramy, chłopak cicho zachichotał.
- Aniżeli zrozumieć kobietę. Możesz żyć nawet wiecznie… A i tak nie masz nawet cienia szans by to uczynić. – Zakończył swoją naukę, „Próba zrozumienia kobiet, na podstawie zboczonej serii Icha Icha”, Kakashi.
- Acha, czyli tak się sprawy mają… - Oparł podbródek o zaplecione ręce, chcąc dać do zrozumienia swojemu sensei iż wszystko zrozumiał. A tak naprawdę oszczędzić sobie dalszych wykładów.
- Dziewczyny, nie ma guzdrania się! Ruszamy! – Krzyknął w stronę kunoichi, syn Białego Kła Konohy.
- Hai! – Krzyknęły obie, po czym dogoniły Niebiesko-okiego i Hatake, którzy czekając na nie ruszyli wolniejszym krokiem. Gdy czwórka znajdowała się mniej-więcej w ¾ drogi do Suna-Gakure była już godzina 17.00. Dla Kakashiego wydawało się, iż słonce zachodzi szybciej niż zazwyczaj. Chciał być jak najszybciej w Sunie, jednakże pozostało jeszcze minimum 2 godziny drogi. Jounin nie zważając na, na zmęczenie towarzyszy,  postanowił przyspieszyć drogi. Natychmiast, nie patrząc na resztę drużyny ruszył na przód, chowając książkę do małej kieszeni uczepionej tuż za plecami.
- Ruszać się! Nie mamy czasu! – Krzyknął Hatake, poganiając kompanów. Oni jednak nic sobie z tego nie zrobili, nadal zmierzając swoim tempem, który był równy prędkości żółwia na wysokich obrotach, po sporej dawce kofeiny. Kakashi widząc, że jego słowa nic nie odnoszą spodziewanego skutku, postanowił spróbować bardziej radykalnych metod. – Ruszać się!!! To rozkaz!!! – Zaczął krzyczeć mężczyzna w niebogłosy. Na te słowa, na skroni Uzumakiego wyrosła sporych rozmiarów, purpurowa żyłka. Naruto już nie był taki jak kiedyś, stał się trochę bardziej nerwowy i agresywny. Na dodatek wysoka temperatura i trudny szlak spotęgowały uczucia rozdrażnienia. Niewiele myśląc chłopak podszedł w stronę Jounina i łapiąc go za fraki krzyknął mu prosto w twarz.
- Nie jesteśmy jakimś bydłem które możesz sobie od tak poganiać. Rozumiemy się… - Spytał Naruto unosząc brwi. Szaro-włosy pierwszy raz widział taką furie i chęć zabijania w oczach Blondyna. W ogóle jakichkolwiek oczach. Wiele razy walczył z osobami, których można by uznać za demonów w ludzkiej skórze. Jednak jeszcze nigdy nie spotkał, wciągu swego całego życia, nie spotkał się z takim spojrzeniem i taką aurą. Pierwszy raz się bał… Naprawdę się kogoś bał…
- Naruto… Daj już spokój…  Damy radę… Prawda Kyoko? – Sakura złapała chłopaka za ramiona, chcąc go uspokoić. On obrócił głowę w jej stronę. By spojrzeć jej w twarz, musiał ją lekko schylić co jeszcze aby spotęgowało przerażenie jakie budził w innych. Jedno jest pewne, to spojrzenie… Spojrzenie niebieskich tęczówek, które nie były już nieskazitelnie niebieskie i czyste jak poranne niebo, przepełnionych szczęściem i radością życia. Ich miejsce zastąpiły oczy, nadal niebieskie, jednak puste i szare… Zamiast szczęścia i radości zagościła w nich furia i zło. Zapamięta ten widok do końca swych dni…
- Damy radę… Ruszajmy. – Potwierdziła słowa przyjaciółki Nakamura.
- Nie! Nie damy rady! Musimy od… - Gdy Blondyn zaczął się rozkręcać, popadając w coraz większą wściekłość, naglę ziemia zadrżała. Hatake czując co się może za chwile wydarzyć, zarządził by wszyscy zebrali się w grupie, plecami do siebie. Kunoichi wykonały polecenia Jounina, jednak Jinchuuriki Kyuubiego no Kitsune pozostał nadal na swym miejscu. Po chwili, w następstwie poprzedniego wstrząsu, pojawił się kolejny, jednak tym razem znacznie silniejszy.
- To ja tu jestem kapitanem Uzumaki! Rób co mówię! – Zaczął krzyczeć Szaro-włosy chcąc jakoś dotrzeć do chłopaka, jednak na próżno. Naruto, jak przysłowiowy uparty osioł, stał nadal na swym miejscy. Naglę wstrząsy nabrały na sile i częstotliwości.
- Ale z was siusiu majtki, tylko mam nadzieje że nie zapomnieliście o pampersach. – Zaczął nabijać się z reszty towarzyszy chłopak. Naglę za nim uniósł się wielki gejzer piaski. Gdy Naruto, doprowadzony prawie do białej gorączki, obrócili się by ujrzeć kto go obsypał piaskiem ujrzał olbrzymiego, brązowego węża.
- Teraz wiecie dlaczego tak mi się śpieszyło? – Spytał Kakashi swoją drużynę. Dziewczyny jedynie pokiwały głowami, nie będąc w stanie wykrztusić ani słowa. W oczach gad był prawdziwym monstrum.
- Co to ma być? – Spytał blondyn od niechcenia, znudzonym głosem, obracając się w strone Jounina i wskazując kciukiem na zwierzę.
- To jeden z eksperymentów z czasów Trzeciej Wojny Shinobi. Kraj Wiatru eksperymentował ze zmianami genetycznymi węży chcąc je powiększyć do olbrzymich rozmiarów i uzbroić w jad, który jeszcze na którego surowice nie wynaleziono do tej pory. Ich celem było zabezpieczać cały teren wokół Suny, czyli pustynie na kutej się znajdujemy. Oficjalnie, nie były nigdy, że by tak rzec „użyte” jednak kilka osobników wydostało się na wolność i bardzo dobrze, że by tak powiedzieć, „zadomowiło”. – Wyjaśnił Hatake. Na słowa mężczyzny, kunoichi jeszcze bardziej zaczęły się obawiać tego wszystkiego. Właśnie los rzucił im niecodzienne, aczkolwiek bardzo niebezpieczne wyzwanie. Gdyby posłuchali Jounina, i dali mu wszystko wyjaśnić, zamiast przeszkadzać zapewne by do tego nie doszło. A teraz? Muszą stawić czoła wężowi dłuższemu i większemu niż oni wszyscy razem wzięci. Do tego był uzbrojony w jedną z najbardziej śmiercionośnych broni jaką mogła wymyślić matka natura… Jad, na który nie wynaleziono odtrutki.
- Poradzisz sobie z nim sensei? – Spytała Sakura licząc w głębi duszy, że i w tym przypadku się im poszczęści i wyjdą z tarapatów obronną ręką.
- Nie… - Rozwiał jej nadzieje, jak wiatr kwiatowy pył, mężczyzna. – Jedyne co możemy uczynić to czekać, węże te reagują na ciepłotę ciała. – Poradził Szaro-włosy. Liczył iż zwierzę pomyli ich temperaturę ciała z temperaturą piasku, nie porównując ich do „przystawki”.
- Po co czekać? – Spytał retorycznie Uzumaki, uśmiechając się zawadiacko i obracając na piecie w stronę gada. – Jak można to załatwić szybciej… - Powiedział sięgając delikatnym, płynnym i zwinnym ruchem po katanę uwieszoną na plecach. Jej pięknie wyszlifowane ostrze zalśniło pod wpływem promieni słonecznych na nią padających. Po chwili klinga miecza opadała, równolegle do ciała Uzumakiego. Wąż na poczynania Naruto natychmiast zareagował długim sykiem i postawą przypominającą gotowość do ataku.
- Naruto! Przestań! – Zaczęła krzyczeć Kyoko wraz z Sakurą. Chłopak jednak nie zwracał na nich uwagi krocząc ku zwierzęciu spokojnym, równym tempem. Dziewczyny nadal krzyczały, jednak on wydawał się głuchy na ich nawoływania, jakby w niewiadomy sposób utracił słuch. Młody shinobi znajdował się coraz bliżej i bliżej swojego, jak to już określił w swojej głowie Blondyn, celu do wyeliminowania. Nagle, bez jakiegokolwiek ostrzeżenia wąż ruszył w stronę młodzieńca z otwartą paszczą i kłami, które już ociekały jadem. Gdy gad był już na wyciągnięcie miecza, chłopak odskoczył na bok zadając długie cięcie. Cios nie miał być zabójczy… Jego celem było zadanie ofierze jak największego bólu.
 - Boli? – Spytał się w kpiący sposób. Sakura nie mogła uwierzyć własnym oczom… Naruto którego pamiętała nigdy nie kpił z przeciwnika… Ale czy to nadal on? Czy pomimo utraty pamięci mógł, aż tak się zmienić… Na gorsze. Kyoko też była bardzo zdziwiona, wręcz zaszokowana poczynaniami swojego chłopaka. Zawsze, walcząc, starał się zabić przeciwnika szybko, i w miarę bezboleśnie. Natomiast teraz stara się przysporzyć wrogowi jak najwięcej bólu. Nawet, pomimo iż było to zwierzę, jego zachowanie było… Bestialskie. Kyoko nie chciała wierzyć, że to ten sam mężczyzna którego pokochała od pierwszego wejrzenia…
- Co się z tobą dzieje… Naruto…
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Za wszelkie błedy i pomyłki przepraszam :)

8 komentarzy:

  1. fajna notka ale powiem szczerze myślałem że tytuł będzie o Kyoko a nie Naruto ale też fajny pomysł, nadal czekam na moment rozstania wyżej wymienionej dwójki i na narusaku

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna notka^^ no Naruto nieco się wkurzył hehehe:P Ale mnie dalej wnerwia ta Kyoko!!! Zabić, zakopać! NaruSaku i kropka:D Mam nadzieje że teraz jak Kyoko się przestraszyła blondyna zrezygnuje z niego :P I że Naruś odzyska pamięć wkrótce:D To tyle Sayonara i czekam na next:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Evil Naruto wkracza do gry ^^ To lubię :P Notka jak zwykle genialna, do niczego nie można się przyczepić. Szczerze się zdziwiłam gdy Kyoko i Sakura się pogodziły. Mam nadzieję że Naru się opamięta i będzie happy end następnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prostu zajebiste, i jeszcze do tego zły Naruciak;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział, teraz tylko czekać na kolejny!
    Mam nadzieję, że Naruto odzyska w końcu pamięć... :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam ! Nominowałam Cię do Liebster Blog Award ;) Pytania znajdziesz tutaj http://naruhina-lovestory.blogspot.com/ Pozdrawiam życzę weny. Hanabi

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    rozdział bardzo mi się spodobał, Sakura i Kayoko się pogodziły... zaskakujące jest to, że Kakashi mimo, że jest skupiony na książce, to i tak wie co się dzieje obok... Zastanawiające jest też zachowanie samego Naruto, ale na tym nie będę się zbytnio skupiać, cóż bardzo lubię właśnie jak jest taki mroczny....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń