-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Batalia toczyła się nadal. Minęły już 3 godziny odkąd
Naruto rozpoczął bój z jednym z węży, które w tych stronach nazywane są Nyoka…
Są to istoty powstałe, na skutek eksperymentów genetycznych prowadzonych na
wężach w czasach Trzeciej Wielkiej Wojny Shinobi. Blondyn zdobywał przewagę,
choć i tak już na początku było przesądzone kto wygra. Na początku ich starcia,
widać było iż Uzumaki wcale nie ma trudności z przeciwnikiem. Wręcz przeciwnie.
Traktuje tą walkę, jak zabawę w piaskownicy. Beztrosko… Natomiast żeńska część
drużyny, spoglądała na Niebiesko-okiego z przerażeniem wymalowanym na twarzy.
Chłopak ranił jak najdotkliwiej to zwierzę, chciał mu sprawić jak najwięcej
cierpienia. Aczkolwiek nie chciał by szybko zmarło, o nie…
- Przestań… - Krzyknęła Różowo-włosa nie mogąc znieść
tego widoku. Widać było, że Nyoka przeżywa niewyobrażalne katusze. Cały piasek
będący w okolicy zmienił swój odcień z żółto-pomarańczowego, na ciemny
szkarłat, w wyniku krwi zwierzęcia. Słowa Sakury jednak nie zadziałały… Naruto
dalej ciął po ciele zwierzęcia nad wyraz głęboko, aczkolwiek ostrożnie i z
szaleńczą precyzją, pomijając ważne narządy i inne punkty witalne. Mimo utraty
krwi z wcześniejszych ran, to ów ciecz nadal się sączyła z nowo powstałych
cięć. W oczach Kyoko, jak także Haruno zaczęły pojawiać się krystaliczne
kropelki łez… To nie był Naruto, z pewnością to nie mógł być on… W takim razie
co? Nakamurze natychmiast nasunął się jedne fakt, na temat Uzumakiego. Jest
Jinchuurikim… I to Kyuubiego no Kitsune! Najwyraźniej to demon musiał nim
zawładnąć. Tymczasem Hatake postanowił odsłonić swego sharingana, którego
urywam pod opaską ze znakiem Konohy. Coś mu nie grało w zachowaniu Blondyna…
- To Kyuubi… - Powiedziała Kyoko, zwracając na siebie
uwagę Kakashiego oraz Sakury, którzy na dźwięk imienia demona, który
kilkanaście lat temu, niemal zrównał Konohe, delikatnie zadrżeli.
- Co masz na myśli? – Spytała drżącym głosem. Była już
wystraszona, nie na żarty.
- Naruto jest jinchuurikim Kyuubiego no Kitsune…
Dziewięcioogoniastego, Lisiego Demona… Możliwe że to jego sprawka… - Wyjaśniła
swoje obawy Kyoko.
- Jinchuurikim? – Spytała Zielono-oka, pierwszy raz
spotykając się z takim słowem. I co z tym wspólnego Kyuubi. Dziewczyna
zaczynała się martwić… Jednak nie o siebie, tylko o chłopaka który już tyle
razy jej pomógł, chłopaka który ją bronił i chłopaka któremu oddała serce…
Martwiła się o Naruto.
- Mianem Jinchuurikich określa się osoby w których
zapieczętowany jest demon… W Naruto został zapieczętowany Kyuubi no Kitsune… -
Przybliżył Hatake, znaczenie słowa kunoichi.
- Czyli chcesz powiedzieć że w Naruto… - Zaczęła
Różowo-włosa.
- Tak… W Naruto został zapieczętowany
Dziewięcioogoniasty. – Potwierdził Jounin, przypuszczenia dziewczyny. Teraz
Sakura wszystko rozumiała… Zachowanie ludzi wobec Blondyna… Te przezwiska,
obrazy, szyderstwa… Tą nienawiść, jaką do niego czuli wszyscy mieszkańcy
Konohy… To wszystko przez to, że został w nim zapieczętowany Kyuubi. Ale to nie
jest jego wina… To nie on zniszczył Konohe… To nie on był winien śmierci tylu
ludzi… A oni obwiniali go za to… Są podli… Ale czy na pewno? Czy ma prawo
osądzać innych skoro sama nie była lepsza wobec Uzumakiego… Biła go,
wyśmiewała, czyli traktowała jak inni… Jednak z czasem, im bardziej go
poznawała, tam bardziej zaczynała go szanować… Nawet kochać! Jednak Naruto
który stoi przed nią, nie jest tym samym człowiekiem którego pokochała… To
maszynka do zabijania, która czerpie tylko przyjemność z zadawania bólu i
cierpienia.
- To nie Kyuubi. – Powiedział Uzumaki, zimnym jak lód i
przeszywającym głosem, odkręcając się bokiem do Nyoka. Wąż widząc okazję,
postanowił ruszyć ze wszystkich sił, jakie mu pozostały. Chciał zabić Naruto,
nawet jeśli on miałby polec w tym ostatecznym ataku. Zwierzę zbliżało się coraz
bardziej i bardziej, a Niebiesko-oki nadal znajdował się w tej samej pozycji.
Kunoichi krzyczały, robiły wszystko co mogły, będąc sparaliżowane strachem,
jednak chłopak nadal nie reagował. Gdy łeb Nyoka znajdował się kilka centymetrów,
Naruto jednym, szybki i płynnym ruchem wbił ostrze miecza w ciało zwierzęcia,
tuż za czaszką. Krew spływała po klindze, następnie opływając rękojeść oraz
dłoń chłopaka, płynąc dalej i z charakterystycznym pluskiem rozbijając się o
ziemie.
- Niezły jesteś… - Powiedział Blondyn, nakierowując głowę zwierzęcia w taki sposób, aby spojrzeć mu głęboko w oczy… - Jednak ja jestem lepszy…
- Niezły jesteś… - Powiedział Blondyn, nakierowując głowę zwierzęcia w taki sposób, aby spojrzeć mu głęboko w oczy… - Jednak ja jestem lepszy…
To co się stało później przeszło najśmielsze oczekiwania
osób tu przebywających. Nawet Kakashi był zniesmaczony, by wręcz wzburzony
zachowaniem swego ucznia. Naruto, pomimo iż zwierzę już nie żyło, odciął mu
głowę, uśmiechając przy tym najbardziej szyderczo, by nie powiedzieć
psychopatycznie, jak potrafił. Następnie gładkim machnięciem ręki, strącił się
znajdującą na mieczu krew, chowając ją sayi. O dziwo, pomimo odcięcia głowy, od
reszty ciała, Nyoka otworzył paszcze, ukazując
4 piękne, a zarazem ostre jak brzytwa i przesiąknięte jadem kły…
- I widzicie… Było się czego bać? – Spytał Naruto reszty,
podchodząc do truchła zwierzaka, a dokładniej łba, by stanąć obok niego dumnie
zakładając ręce na piersi i spoglądają na Kakashiego, Sakure i Kyoko z
szelmowskim uśmieszkiem wypisanym na twarzy. Pomimo iż słońce prawie zapadło,
promienie odbijające się w zębach jadowych urzekały swym pięknem, nadając im
szlachetności. Nie jeden król nie powstydził by się takich trofeów. Nagle ręka
blondyna mimowolnie zaczęła zmierzać ku jednemu z zębów. Niespodziewanie ziemia
zatrząsała się po raz kolejny. Zapewne odgłosy walki musiały ściągnąć inne
Nyoka, znajdujące się w okolicy. Jednak nie to było najgorsze. Ruchy ziemi,
sprawiły iż wszyscy stracili równowagę. Hatake, Nakamura oraz Haruno ustali na
nogach, jednak Uzumaki, będąc wycieńczonym po walce, poleciał niechybnie
wyciągając ręce wprost na wystające kły gada. Gdy przedramię dotknęło
delikatnie, jeden z kłów, paszcza natychmiast się zamknęła wpijając żeby jadowe
w ciało chłopaka. Naruto syknął przeciągle, na wskutek bólu który przeszył go
aż do szpiku kości. Jedno było niewątpliwe… Jad został wstrzyknięty do
organizmu Blondyna.
- Kuso – Przeklął Uzumaki, tworząc w ręce rasengana i
uderzając nim w głowę zwierzaka. Siła ataku była tak potężna, iż sprawiła że
głowa węża wręcz „eksplodowała” ochlapując blondyna krwią. Jednak Kakashi
dzięki sharinganowi umiejscowionemu w lewym oku zauważył cos nadzwyczajnego.
Sam fakt iż chłopak wykonał rasengana, atak stworzony przez Minato Namikaze,
4th Hokage był niebywały… Z kuli rasengana wydobywały się czarne płomyczki
przypominające… Amaterasu… Tak! Bez wątpienia te płomienie przypominały
Amaterasu, jednak były tak małe że prawie nie zauważalne dla zwykłego oka. Lecz
czym ono tak właściwie jest? Amaterasu jest najwyższym poziomem uwolnienia
techiki ognia, i jednym z najpotężniejszych ninjutsu. Ów płomienie są wstanie
spalić niemal wszystko na swojej drodze, zduszając nawet regularne techniki
ognia. Mówi się także że są wstanie płonąć nawet po tym jak wszystko co został
złapane w ten ogień zostanie zredukowane do poziomu grudki popiołu.
Woda, ani inne konwencjonalne metody nie są wstanie
ugasić Amaterasu.
-‘’Ale skąd on?’’- Zastanawiał się myślach Szaro-włosy.
Czyżby naturą chakry Naruto był… Ogień? Nawet jeśli, to nie możliwym jest aby
chłopak opanował tak zaawansowaną technikę w ciągu trzech lat! W takim razie…
jak?
- Naruto… Wszystko w porządku? – Spytała z troską w
głosie Nakamura. Po chwili spojrzała na jego ręce. W przedramionach widać było
2 duże otwory powstałe na wskutek kłów gada. Z oczu Nakamury zaczęły powoli
spływać krople łez, by po chili przeistoczyć się w prawdziwy potok.
- Sakura… Proszę… Błagam… Pomóż mu!!! – Zwróciła się
Kyoko w stronę Sakury, nie mogąc się do końca wysłowić z powodu płaczu.
Różowo-włosa dopiero na wskutek nawoływań Bursztynowo-okiej , otrząsnęła się z
szoku który nastąpił na wskutek tego co przed chwilą się wydarzyło. Hatake
natomiast już znajdował się przy plecakach, szukając apteczki. Nie znał się
zbytnio na medic-jutsu, ale jak przystało na szanującego się jounina, zna
podstawy, typu: jak zatamować krwawienie, wykonać opatrunek uściskowy, przemyć
ranę itp. Tymczasem Różowo-włosa kunoichi właśnie znajdowała już przy Uzumaki.
Gdy Kakashi podał jej apteczkę, dziewczyna natychmiast zabrała się do pracy.
Pierwsze co postanowiła zrobić, zdjąć bandaże chłopaka, które utrudniały dostęp
do rany. Już w tym momencie zaczęły się trudności. Gdy Haruno wyciągnęła ręce,
ku miejscu gdzie bandaże były mocowane, Blondyn, jednym mocnym ruchem odepchnął
je wraz z dziewczyną. Siła była na tyle wystarczająca by dziewczyna odsunęła
się na dobry metr…
- Naruto… Uspokój się… - Starała się uspokoić chłopaka
Kyoko, lecz na nic się to zdało. Naruto skulił się z powodu bólu, jaki
sprawiała mu trucizna. Pierwszym objawem były silne skurcze mięśni, które
osobie zatrutej przysparzały niesamowitych cierpień, aż do śmierci. A jej
powodem były coraz silniejsze skurcze mięśnia sercowego. Ogółem mówiąc osoba
zatruta takim jadem umierała w męczarniach
- Zostawcie… Nie ruszajcie – Mamrotał cicho
Niebiesko-oki, nie mogąc się wysłowić z powodu cierpień jakie teraz musiał
znosić. Naglę jednym szybkim ruchem chwycił apteczkę znajdującą się obok.
Wyciągnął bandaże, i nie odwijając starych zawinął je na rękach. Bez chwili
namysłu Blondyn ruszył szybkim ruchem, ku Sunie. Zdezorientowani druhowie z
drużyny, ruszyli w pogoń za nim zostawiając cały swój ekwipunek. Tymczasem
chłopak trochę „otrzeźwiawszy” po ostatnich wydarzeniach, postanowił
przedyskutować to z lisem, co się przed chwilą wydarzyło.
-‘’Znowu?’’ – Spytał się przyjaciela chłopak, o oczach
nieskazitelnie niebieskich jak letnie niebo. W jego głosie można było wyczuć
smutek, przygnębienie i… Zawód?
- Niestety – Odpowiedział Kyuubi, „materializując” się
pod postacią małego liska, o imieniu Kyoji, na ramieniu chłopaka. W jego
brzmieniu jego słów także można było wyczuć melancholie.
- I co teraz… Jeśli to się powtórzy w wiosce… Nie chce
nikogo zabić!!! A co najgorsze to się dzieje coraz częściej… – Zaczął mówić
coraz głośniej, Uzumaki, by następnie „wybuchnąć” i zmniejszyć tonacje słów, do
ledwo słyszalnych dźwięków.
- Wiem Naruto… Ale nie martw się… Razem damy rade. – Powiedział
Kurama, uśmiechając się pokrzepiająco. Jednak sam tego wsparcia potrzebował.
Nie chciał wiecznie się ukrywać… Jednak demony przeszłości będą zawsze o sobie
dawać znać… Nieważne ile minie lat słowa „Kyuubi no Kitsune” pozostaną
synonimami okrucieństwa, bestialstwa i najgorszego zła jakie może istnieć na
ziemi…
Cała czwórka nawet się nie spostrzegła, gdy znaleźli się
u bram Wioski Piasku. Gdy Naruto stanął spoglądając na bramę, nagle przed jego
oczami pojawiły się czarne kropki, a
obraz stał się rozmyty. Po chwili padł na ziemie, Sakura i Kyoko widząc to
natychmiast przyśpieszyły. Hatake by nie zostać w tyle, także żwawiej ruszył. Gdy
dziewczyny znalazły się przy nim, zaczęły go cucić na wszelakiego rodzaju
sposoby. Począwszy przez oklepywanie po twarzy, skończywszy na oblewanie go
wodą za pomocą jutsu z rodziny Suiton. Jak się okazałą takową naturę chakry,
posiadała Kyoko. W miedzy czasie Kakashi sprowadził pomoc oraz powiadomił
Gaare. Człowieka będącego Kage wioski oraz przyjacielem Naruto. Kilka minut
potem, Naruto znajdował się już w czystej, wyłożonej białymi płytami, oraz
ścianami w kolorze morskiej zieleni, sali. W obu stronach łózka, stała
aparatura monitorująca akcje bicia serca, oddech, temperaturę ciała itp. Lóżko
znajdowało się przy oknie, we wschodnim skrzydle. Dzięki temu pierwsze
promienie słońca bez trudu mogły oświetlać to pomieszczenie, i urzekać swym
blaskiem.
- Wszystko w porządku… Aktualnie śpi, jest strasznie
odwodniony i wycieńczony Kage-sama. – Poinformował Czerwono-włosego, jeden z
lekarzy który zajmował się Blondynem.
- A trucizna? – Spytał Gaara, beznamiętnym głosem. Nigdy
nie okazywał uczuć wobec personelu szpitala oraz innych osób. Tylko Temari,
Kankuro oraz Naruto widzieli by się uśmiechał, oraz Jiraiya, którego pierwszym
pomysłem, na próbę przywrócenia pamięci chłopakowi, było przybycie do Suny, by
spotkał się z Jinchuurikim Shukaku. Być może zobaczenie znajomej twarzy
przywróciło by cześć wspomnień, niestety był to wysiłek na próżno. Chociaż nie
do końca, ponieważ przyjaźń między Gaarą i Naruto, odrodziła się na nowo,
niczym feniks z popiołów.
- Podaliśmy leki, które zmniejszą intensywność i siłę
skurczów mięśni… Niestety to wszystko co możemy dla niego zrobić. –
Odpowiedział mężczyzna w białym kitlu z wyraźnym smutkiem. Wiedział że sytuacja
jest poważna. Osoba zatruta tym jadem, żyła najdłużej kilka dni. Człowiek o
bystrych oczach, koloru zielonego i krzaczastych brwiach, już szarych w wyniku
upływu lat był bardzo przygnębiony. Nigdy nie lubił tracić pacjentów… Jednak w
tym przypadku, śmierć chłopaka jest tylko kwestią czasu.
- Rozumiem, możesz wyjść. – Oznajmił Czerwono-włosy
chłopak, lekarzowi po czym sam skierował się w kierunku drzwi. Gdy stanął w
progu zatrzymał się, i obróciwszy się lekko Spojrzał na Szaro-włosego jounina i
jego drużynę. – A was zapraszam za mną… Pokaże wam wasze pokoje.
- Ja zostaje. – Natychmiast zaprotestowała Kyoko, nie
odrywając wzroku od śpiącej twarzy Uzumakiego. Była taka beztroska i spokojna.
Jakby to co miało miejsce kilka godzin temu było tylko fatamorganą, wytworem
wyobraźni…
- Kyoko… Chodź, musimy odpocząć. Nie jesteśmy w stanie mu
pomóc, w takim stanie… Zajmują się nim najlepsi lekarze. Jedyne co nam
pozostaje to czekać i wierzyć w Naruto. On nie podda się bez walki, jestem tego
pewna. – Próbowała przekonać i wesprzeć Nakamure, Sakura. Sama jednak w głębi
duszy i serca była bliska ku skrajnej rozpaczy. Nie chciała jednak dać po sobie
tego pozać… Nie mogła…
- Sakura ma racje… Musimy odpocząć… w tym stanie nic nie
zdziałamy. – Przyznał racje kunoichi, Kakashi. Sam był wyczerpany. Ostatnie
wydarzenia dały mu mocno w kość, dlatego jedynym co by było w stanie go teraz
postawić na nogi, jest ciepły i przyjemny prysznic. Czarno-włosa była
sceptycznie nastawiona, co do zdania przyjaciół. Jednak po kilku chwilach, gdy
sama omal nie zaczęła zasypiać na krześle, na którym się znajdowała, musiała
przyznać, iż Haruno i Hatake mieli racje. Następnie Gaara wskazał im
pomieszczenia które mieli zajmować tejże nocy. Znajdowały się one w budynku
oddalonym tylko kilka ulic dalej, dlatego Nakamura postanowiła iż pierwsze co
zrobi po przebudzeniu będzie odwiedzenie leżącego w szpitalu Uzumakiego. Gdy
dotarli już na miejsce ich oczom ukazały się dwa pokoje znajdujące się obok
siebie. Pierwszy zajmowały dziewczyny. Pomieszczenie o beżowych ścianach i podłodze
wyłożonej mahoniowymi deskami, na której znajdował się gruby, mięciutki, biały
dywan. Dwa łóżka, stały na wprost dużego kominka opalanego drewnem. Pomiędzy
miejscami do spania, znajdował się stolik z kwiatkiem, a po ich bokach
szafeczki nocne z lampkami. Na ścianach znajdowały się liczne obrazy
przedstawiające zachody słońca w górach, łąki na których znajdowały się liczne
okazy fauny i flory, oraz gwieździste noce. Po lewej stronie od drzwi
wejściowych znajdowały się kolejne, za którymi miała miejsce łazienka.
Niewielkie pomieszczenie, koloru kości słoniowej miało to co najważniejsze.
Prysznic, toaletę, szafkę z czystymi ręcznikami oraz każdy priorytet kobiet…
Lustro . Sakura wraz z Kyoko spojrzały
po sobie, po czym pędem ruszyły w stronę prysznica. Tym razem lepsza była
Sakura. Kyoko natomiast postanowiła wykorzystać tą chwile, i ruszyła to
pobliskiego sklepu całodobowego z odzieżą. Był już późny wieczór, a uliczki
Suny były prawie puste. Nakamura postanowiła się nie spieszyć. Rześkie i zimne
powietrze, zachęcało do długich i powolnych spacerów. Po udanych i obfitych w
nowe trendy zakupach, Bursztynowo-oka skierowała się z powrotem ku miejscu, w
którym dziś się wyśpi. Gdy już dotarła na miejsce zastała Haruno, która właśnie
się kładła spać. Po krótkiej wymianie spojrzeń i uśmiechów, wybranka serca
Niebiesko-okiego shinobi, skierowała się pod prysznic. Ciepłe krople spływały
po jej jędrnej skórze i pięknych, kruczo-czarnych włosach. Natychmiast Kyoko
przypomniała sobie chwile wspólnie spędzone z Blondynem. Pierwsze spotkanie…
Pierwszą randkę… Pierwszy pocałunek… Natychmiast zakręciła kurki, po czym
ubrana w świeżą bieliznę i długą, szarą bluzę sięgającą aż do ud, skierował się
na zajmowane przez siebie łóżko. Po kilku minutach wycieńczona dzisiejszym
dniem, oddała się w objęcia morfeusza…
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Za wszelkiego rodzaju błędy i niedociągnięcia bardzo przepraszam;)
Twój blog zaczęłam czytać od wczoraj i chyba mogę powiedzieć, że to jest coś czego szukałam. Naprawdę dobre opowiadanie, niezła fabuła naprawdę dobrze opisane. Ff jest na wysokim poziomie -i teraz wybacz mój brak kultury osobistej- i nie spieprz tego, bo jeśli "z jakiegoś niewyjasnionego powodu" nagle przestaniesz pisać to się załamie...
OdpowiedzUsuńNaruto ma jakieś zaburzenia psychiczne? *pervers smile*. Mam nadzieję że go nie ukatrupisz :3
Z niecierpliwością czekam na kontynuację i mam nadzieję że pojawi się szybciej niż ten chapter :3
Weny życzę
~NekonoNeechan
sorry za 3 takie same komentarze, ale tak się kończy wstwianie ich z telefonu =.="
UsuńW porządku sam korzystam z Bloggera w fonie czasem i wiem jak potrafi wariować^^
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńświetna notka tylko to że przez wybrankę serca blondyna masz na myśli Kyoko, to by trzeba zmienić na pewno zielonooką koleżankę z teamu :D ma nadzieje na to zmiane jak najszybciej :P
OdpowiedzUsuńWoW tego się nie spodziewałem ;) , zaskoczyłeś mnie... pozytywnie!!!!!! :D
OdpowiedzUsuńKyoko!!!!!!! Zabić, zakopać i podeptać:P Mam nadzieję że Sakura wnet powie blondynowi o swoich uczuciach, a Kyoko wyleci na Marsa, bo ..... bo musi:P Oczekuje na nową notkę!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział.... ta walka bardzo mi się podobała.... cóż takiego Naruto skrywa za tymi bandażami.... już nie mogę się doczekać następnego...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie i gorąco
Rozdział super:D Czekam na więcej:D:D
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdzial? Bedzie wogole?
OdpowiedzUsuń