poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział.15 - Nyoka

Drodzy czytelnicy. Przeogromne Arigatou za komentarze, jestem wam niezmiernie wdzięczny. Mam nadzieje że dalsze części opowiadania przypadną wam do gustu^^ Zatem rozsiądźcie się wygonie i oddajcie lekturze^^ Pozdro and Peace^^
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Batalia toczyła się nadal. Minęły już 3 godziny odkąd Naruto rozpoczął bój z jednym z węży, które w tych stronach nazywane są Nyoka… Są to istoty powstałe, na skutek eksperymentów genetycznych prowadzonych na wężach w czasach Trzeciej Wielkiej Wojny Shinobi. Blondyn zdobywał przewagę, choć i tak już na początku było przesądzone kto wygra. Na początku ich starcia, widać było iż Uzumaki wcale nie ma trudności z przeciwnikiem. Wręcz przeciwnie. Traktuje tą walkę, jak zabawę w piaskownicy. Beztrosko… Natomiast żeńska część drużyny, spoglądała na Niebiesko-okiego z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Chłopak ranił jak najdotkliwiej to zwierzę, chciał mu sprawić jak najwięcej cierpienia. Aczkolwiek nie chciał by szybko zmarło, o nie…
- Przestań… - Krzyknęła Różowo-włosa nie mogąc znieść tego widoku. Widać było, że Nyoka przeżywa niewyobrażalne katusze. Cały piasek będący w okolicy zmienił swój odcień z żółto-pomarańczowego, na ciemny szkarłat, w wyniku krwi zwierzęcia. Słowa Sakury jednak nie zadziałały… Naruto dalej ciął po ciele zwierzęcia nad wyraz głęboko, aczkolwiek ostrożnie i z szaleńczą precyzją, pomijając ważne narządy i inne punkty witalne. Mimo utraty krwi z wcześniejszych ran, to ów ciecz nadal się sączyła z nowo powstałych cięć. W oczach Kyoko, jak także Haruno zaczęły pojawiać się krystaliczne kropelki łez… To nie był Naruto, z pewnością to nie mógł być on… W takim razie co? Nakamurze natychmiast nasunął się jedne fakt, na temat Uzumakiego. Jest Jinchuurikim… I to Kyuubiego no Kitsune! Najwyraźniej to demon musiał nim zawładnąć. Tymczasem Hatake postanowił odsłonić swego sharingana, którego urywam pod opaską ze znakiem Konohy. Coś mu nie grało w zachowaniu Blondyna…      
- To Kyuubi… - Powiedziała Kyoko, zwracając na siebie uwagę Kakashiego oraz Sakury, którzy na dźwięk imienia demona, który kilkanaście lat temu, niemal zrównał Konohe, delikatnie zadrżeli.
- Co masz na myśli? – Spytała drżącym głosem. Była już wystraszona, nie na żarty.
- Naruto jest jinchuurikim Kyuubiego no Kitsune… Dziewięcioogoniastego, Lisiego Demona… Możliwe że to jego sprawka… - Wyjaśniła swoje obawy Kyoko.
- Jinchuurikim? – Spytała Zielono-oka, pierwszy raz spotykając się z takim słowem. I co z tym wspólnego Kyuubi. Dziewczyna zaczynała się martwić… Jednak nie o siebie, tylko o chłopaka który już tyle razy jej pomógł, chłopaka który ją bronił i chłopaka któremu oddała serce… Martwiła się o Naruto.
- Mianem Jinchuurikich określa się osoby w których zapieczętowany jest demon… W Naruto został zapieczętowany Kyuubi no Kitsune… - Przybliżył Hatake, znaczenie słowa kunoichi.
- Czyli chcesz powiedzieć że w Naruto… - Zaczęła Różowo-włosa.
- Tak… W Naruto został zapieczętowany Dziewięcioogoniasty. – Potwierdził Jounin, przypuszczenia dziewczyny. Teraz Sakura wszystko rozumiała… Zachowanie ludzi wobec Blondyna… Te przezwiska, obrazy, szyderstwa… Tą nienawiść, jaką do niego czuli wszyscy mieszkańcy Konohy… To wszystko przez to, że został w nim zapieczętowany Kyuubi. Ale to nie jest jego wina… To nie on zniszczył Konohe… To nie on był winien śmierci tylu ludzi… A oni obwiniali go za to… Są podli… Ale czy na pewno? Czy ma prawo osądzać innych skoro sama nie była lepsza wobec Uzumakiego… Biła go, wyśmiewała, czyli traktowała jak inni… Jednak z czasem, im bardziej go poznawała, tam bardziej zaczynała go szanować… Nawet kochać! Jednak Naruto który stoi przed nią, nie jest tym samym człowiekiem którego pokochała… To maszynka do zabijania, która czerpie tylko przyjemność z zadawania bólu i cierpienia.
- To nie Kyuubi. – Powiedział Uzumaki, zimnym jak lód i przeszywającym głosem, odkręcając się bokiem do Nyoka. Wąż widząc okazję, postanowił ruszyć ze wszystkich sił, jakie mu pozostały. Chciał zabić Naruto, nawet jeśli on miałby polec w tym ostatecznym ataku. Zwierzę zbliżało się coraz bardziej i bardziej, a Niebiesko-oki nadal znajdował się w tej samej pozycji. Kunoichi krzyczały, robiły wszystko co mogły, będąc sparaliżowane strachem, jednak chłopak nadal nie reagował. Gdy łeb Nyoka znajdował się kilka centymetrów, Naruto jednym, szybki i płynnym ruchem wbił ostrze miecza w ciało zwierzęcia, tuż za czaszką. Krew spływała po klindze, następnie opływając rękojeść oraz dłoń chłopaka, płynąc dalej i z charakterystycznym pluskiem rozbijając się o ziemie.
- Niezły jesteś… - Powiedział Blondyn, nakierowując głowę zwierzęcia w taki sposób, aby spojrzeć mu głęboko w oczy… - Jednak ja jestem lepszy…
To co się stało później przeszło najśmielsze oczekiwania osób tu przebywających. Nawet Kakashi był zniesmaczony, by wręcz wzburzony zachowaniem swego ucznia. Naruto, pomimo iż zwierzę już nie żyło, odciął mu głowę, uśmiechając przy tym najbardziej szyderczo, by nie powiedzieć psychopatycznie, jak potrafił. Następnie gładkim machnięciem ręki, strącił się znajdującą na mieczu krew, chowając ją sayi. O dziwo, pomimo odcięcia głowy, od reszty ciała, Nyoka otworzył paszcze, ukazując  4 piękne, a zarazem ostre jak brzytwa i przesiąknięte jadem kły…
- I widzicie… Było się czego bać? – Spytał Naruto reszty, podchodząc do truchła zwierzaka, a dokładniej łba, by stanąć obok niego dumnie zakładając ręce na piersi i spoglądają na Kakashiego, Sakure i Kyoko z szelmowskim uśmieszkiem wypisanym na twarzy. Pomimo iż słońce prawie zapadło, promienie odbijające się w zębach jadowych urzekały swym pięknem, nadając im szlachetności. Nie jeden król nie powstydził by się takich trofeów. Nagle ręka blondyna mimowolnie zaczęła zmierzać ku jednemu z zębów. Niespodziewanie ziemia zatrząsała się po raz kolejny. Zapewne odgłosy walki musiały ściągnąć inne Nyoka, znajdujące się w okolicy. Jednak nie to było najgorsze. Ruchy ziemi, sprawiły iż wszyscy stracili równowagę. Hatake, Nakamura oraz Haruno ustali na nogach, jednak Uzumaki, będąc wycieńczonym po walce, poleciał niechybnie wyciągając ręce wprost na wystające kły gada. Gdy przedramię dotknęło delikatnie, jeden z kłów, paszcza natychmiast się zamknęła wpijając żeby jadowe w ciało chłopaka. Naruto syknął przeciągle, na wskutek bólu który przeszył go aż do szpiku kości. Jedno było niewątpliwe… Jad został wstrzyknięty do organizmu Blondyna.
- Kuso – Przeklął Uzumaki, tworząc w ręce rasengana i uderzając nim w głowę zwierzaka. Siła ataku była tak potężna, iż sprawiła że głowa węża wręcz „eksplodowała” ochlapując blondyna krwią. Jednak Kakashi dzięki sharinganowi umiejscowionemu w lewym oku zauważył cos nadzwyczajnego. Sam fakt iż chłopak wykonał rasengana, atak stworzony przez Minato Namikaze, 4th Hokage był niebywały… Z kuli rasengana wydobywały się czarne płomyczki przypominające… Amaterasu… Tak! Bez wątpienia te płomienie przypominały Amaterasu, jednak były tak małe że prawie nie zauważalne dla zwykłego oka. Lecz czym ono tak właściwie jest? Amaterasu jest najwyższym poziomem uwolnienia techiki ognia, i jednym z najpotężniejszych ninjutsu. Ów płomienie są wstanie spalić niemal wszystko na swojej drodze, zduszając nawet regularne techniki ognia. Mówi się także że są wstanie płonąć nawet po tym jak wszystko co został złapane w ten ogień zostanie zredukowane do poziomu grudki popiołu.
Woda, ani inne konwencjonalne metody nie są wstanie ugasić Amaterasu.
-‘’Ale skąd on?’’- Zastanawiał się myślach Szaro-włosy. Czyżby naturą chakry Naruto był… Ogień? Nawet jeśli, to nie możliwym jest aby chłopak opanował tak zaawansowaną technikę w ciągu trzech lat! W takim razie… jak?
- Naruto… Wszystko w porządku? – Spytała z troską w głosie Nakamura. Po chwili spojrzała na jego ręce. W przedramionach widać było 2 duże otwory powstałe na wskutek kłów gada. Z oczu Nakamury zaczęły powoli spływać krople łez, by po chili przeistoczyć się w prawdziwy potok.
- Sakura… Proszę… Błagam… Pomóż mu!!! – Zwróciła się Kyoko w stronę Sakury, nie mogąc się do końca wysłowić z powodu płaczu. Różowo-włosa dopiero na wskutek nawoływań Bursztynowo-okiej , otrząsnęła się z szoku który nastąpił na wskutek tego co przed chwilą się wydarzyło. Hatake natomiast już znajdował się przy plecakach, szukając apteczki. Nie znał się zbytnio na medic-jutsu, ale jak przystało na szanującego się jounina, zna podstawy, typu: jak zatamować krwawienie, wykonać opatrunek uściskowy, przemyć ranę itp. Tymczasem Różowo-włosa kunoichi właśnie znajdowała już przy Uzumaki. Gdy Kakashi podał jej apteczkę, dziewczyna natychmiast zabrała się do pracy. Pierwsze co postanowiła zrobić, zdjąć bandaże chłopaka, które utrudniały dostęp do rany. Już w tym momencie zaczęły się trudności. Gdy Haruno wyciągnęła ręce, ku miejscu gdzie bandaże były mocowane, Blondyn, jednym mocnym ruchem odepchnął je wraz z dziewczyną. Siła była na tyle wystarczająca by dziewczyna odsunęła się na dobry metr…
- Naruto… Uspokój się… - Starała się uspokoić chłopaka Kyoko, lecz na nic się to zdało. Naruto skulił się z powodu bólu, jaki sprawiała mu trucizna. Pierwszym objawem były silne skurcze mięśni, które osobie zatrutej przysparzały niesamowitych cierpień, aż do śmierci. A jej powodem były coraz silniejsze skurcze mięśnia sercowego. Ogółem mówiąc osoba zatruta takim jadem umierała w męczarniach
- Zostawcie… Nie ruszajcie – Mamrotał cicho Niebiesko-oki, nie mogąc się wysłowić z powodu cierpień jakie teraz musiał znosić. Naglę jednym szybkim ruchem chwycił apteczkę znajdującą się obok. Wyciągnął bandaże, i nie odwijając starych zawinął je na rękach. Bez chwili namysłu Blondyn ruszył szybkim ruchem, ku Sunie. Zdezorientowani druhowie z drużyny, ruszyli w pogoń za nim zostawiając cały swój ekwipunek. Tymczasem chłopak trochę „otrzeźwiawszy” po ostatnich wydarzeniach, postanowił przedyskutować to z lisem, co się przed chwilą wydarzyło.
-‘’Znowu?’’ – Spytał się przyjaciela chłopak, o oczach nieskazitelnie niebieskich jak letnie niebo. W jego głosie można było wyczuć smutek, przygnębienie i… Zawód?
- Niestety – Odpowiedział Kyuubi, „materializując” się pod postacią małego liska, o imieniu Kyoji, na ramieniu chłopaka. W jego brzmieniu jego słów także można było wyczuć melancholie.
- I co teraz… Jeśli to się powtórzy w wiosce… Nie chce nikogo zabić!!! A co najgorsze to się dzieje coraz częściej… – Zaczął mówić coraz głośniej, Uzumaki, by następnie „wybuchnąć” i zmniejszyć tonacje słów, do ledwo słyszalnych dźwięków.
- Wiem Naruto… Ale nie martw się… Razem damy rade. – Powiedział Kurama, uśmiechając się pokrzepiająco. Jednak sam tego wsparcia potrzebował. Nie chciał wiecznie się ukrywać… Jednak demony przeszłości będą zawsze o sobie dawać znać… Nieważne ile minie lat słowa „Kyuubi no Kitsune” pozostaną synonimami okrucieństwa, bestialstwa i najgorszego zła jakie może istnieć na ziemi…
Cała czwórka nawet się nie spostrzegła, gdy znaleźli się u bram Wioski Piasku. Gdy Naruto stanął spoglądając na bramę, nagle przed jego oczami pojawiły się  czarne kropki, a obraz stał się rozmyty. Po chwili padł na ziemie, Sakura i Kyoko widząc to natychmiast przyśpieszyły. Hatake by nie zostać w tyle, także żwawiej ruszył. Gdy dziewczyny znalazły się przy nim, zaczęły go cucić na wszelakiego rodzaju sposoby. Począwszy przez oklepywanie po twarzy, skończywszy na oblewanie go wodą za pomocą jutsu z rodziny Suiton. Jak się okazałą takową naturę chakry, posiadała Kyoko. W miedzy czasie Kakashi sprowadził pomoc oraz powiadomił Gaare. Człowieka będącego Kage wioski oraz przyjacielem Naruto. Kilka minut potem, Naruto znajdował się już w czystej, wyłożonej białymi płytami, oraz ścianami w kolorze morskiej zieleni, sali. W obu stronach łózka, stała aparatura monitorująca akcje bicia serca, oddech, temperaturę ciała itp. Lóżko znajdowało się przy oknie, we wschodnim skrzydle. Dzięki temu pierwsze promienie słońca bez trudu mogły oświetlać to pomieszczenie, i urzekać swym blaskiem.
- Wszystko w porządku… Aktualnie śpi, jest strasznie odwodniony i wycieńczony Kage-sama. – Poinformował Czerwono-włosego, jeden z lekarzy który zajmował się Blondynem.
- A trucizna? – Spytał Gaara, beznamiętnym głosem. Nigdy nie okazywał uczuć wobec personelu szpitala oraz innych osób. Tylko Temari, Kankuro oraz Naruto widzieli by się uśmiechał, oraz Jiraiya, którego pierwszym pomysłem, na próbę przywrócenia pamięci chłopakowi, było przybycie do Suny, by spotkał się z Jinchuurikim Shukaku. Być może zobaczenie znajomej twarzy przywróciło by cześć wspomnień, niestety był to wysiłek na próżno. Chociaż nie do końca, ponieważ przyjaźń między Gaarą i Naruto, odrodziła się na nowo, niczym feniks z popiołów.
- Podaliśmy leki, które zmniejszą intensywność i siłę skurczów mięśni… Niestety to wszystko co możemy dla niego zrobić. – Odpowiedział mężczyzna w białym kitlu z wyraźnym smutkiem. Wiedział że sytuacja jest poważna. Osoba zatruta tym jadem, żyła najdłużej kilka dni. Człowiek o bystrych oczach, koloru zielonego i krzaczastych brwiach, już szarych w wyniku upływu lat był bardzo przygnębiony. Nigdy nie lubił tracić pacjentów… Jednak w tym przypadku, śmierć chłopaka jest tylko kwestią czasu.
- Rozumiem, możesz wyjść. – Oznajmił Czerwono-włosy chłopak, lekarzowi po czym sam skierował się w kierunku drzwi. Gdy stanął w progu zatrzymał się, i obróciwszy się lekko Spojrzał na Szaro-włosego jounina i jego drużynę. – A was zapraszam za mną… Pokaże wam wasze pokoje.
- Ja zostaje. – Natychmiast zaprotestowała Kyoko, nie odrywając wzroku od śpiącej twarzy Uzumakiego. Była taka beztroska i spokojna. Jakby to co miało miejsce kilka godzin temu było tylko fatamorganą, wytworem wyobraźni…
- Kyoko… Chodź, musimy odpocząć. Nie jesteśmy w stanie mu pomóc, w takim stanie… Zajmują się nim najlepsi lekarze. Jedyne co nam pozostaje to czekać i wierzyć w Naruto. On nie podda się bez walki, jestem tego pewna. – Próbowała przekonać i wesprzeć Nakamure, Sakura. Sama jednak w głębi duszy i serca była bliska ku skrajnej rozpaczy. Nie chciała jednak dać po sobie tego pozać… Nie mogła…
- Sakura ma racje… Musimy odpocząć… w tym stanie nic nie zdziałamy. – Przyznał racje kunoichi, Kakashi. Sam był wyczerpany. Ostatnie wydarzenia dały mu mocno w kość, dlatego jedynym co by było w stanie go teraz postawić na nogi, jest ciepły i przyjemny prysznic. Czarno-włosa była sceptycznie nastawiona, co do zdania przyjaciół. Jednak po kilku chwilach, gdy sama omal nie zaczęła zasypiać na krześle, na którym się znajdowała, musiała przyznać, iż Haruno i Hatake mieli racje. Następnie Gaara wskazał im pomieszczenia które mieli zajmować tejże nocy. Znajdowały się one w budynku oddalonym tylko kilka ulic dalej, dlatego Nakamura postanowiła iż pierwsze co zrobi po przebudzeniu będzie odwiedzenie leżącego w szpitalu Uzumakiego. Gdy dotarli już na miejsce ich oczom ukazały się dwa pokoje znajdujące się obok siebie. Pierwszy zajmowały dziewczyny. Pomieszczenie o beżowych ścianach i podłodze wyłożonej mahoniowymi deskami, na której znajdował się gruby, mięciutki, biały dywan. Dwa łóżka, stały na wprost dużego kominka opalanego drewnem. Pomiędzy miejscami do spania, znajdował się stolik z kwiatkiem, a po ich bokach szafeczki nocne z lampkami. Na ścianach znajdowały się liczne obrazy przedstawiające zachody słońca w górach, łąki na których znajdowały się liczne okazy fauny i flory, oraz gwieździste noce. Po lewej stronie od drzwi wejściowych znajdowały się kolejne, za którymi miała miejsce łazienka. Niewielkie pomieszczenie, koloru kości słoniowej miało to co najważniejsze. Prysznic, toaletę, szafkę z czystymi ręcznikami oraz każdy priorytet kobiet… Lustro  . Sakura wraz z Kyoko spojrzały po sobie, po czym pędem ruszyły w stronę prysznica. Tym razem lepsza była Sakura. Kyoko natomiast postanowiła wykorzystać tą chwile, i ruszyła to pobliskiego sklepu całodobowego z odzieżą. Był już późny wieczór, a uliczki Suny były prawie puste. Nakamura postanowiła się nie spieszyć. Rześkie i zimne powietrze, zachęcało do długich i powolnych spacerów. Po udanych i obfitych w nowe trendy zakupach, Bursztynowo-oka skierowała się z powrotem ku miejscu, w którym dziś się wyśpi. Gdy już dotarła na miejsce zastała Haruno, która właśnie się kładła spać. Po krótkiej wymianie spojrzeń i uśmiechów, wybranka serca Niebiesko-okiego shinobi, skierowała się pod prysznic. Ciepłe krople spływały po jej jędrnej skórze i pięknych, kruczo-czarnych włosach. Natychmiast Kyoko przypomniała sobie chwile wspólnie spędzone z Blondynem. Pierwsze spotkanie… Pierwszą randkę… Pierwszy pocałunek… Natychmiast zakręciła kurki, po czym ubrana w świeżą bieliznę i długą, szarą bluzę sięgającą aż do ud, skierował się na zajmowane przez siebie łóżko. Po kilku minutach wycieńczona dzisiejszym dniem, oddała się w objęcia morfeusza…
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Za wszelkiego rodzaju błędy i niedociągnięcia bardzo przepraszam;)

12 komentarzy:

  1. Twój blog zaczęłam czytać od wczoraj i chyba mogę powiedzieć, że to jest coś czego szukałam. Naprawdę dobre opowiadanie, niezła fabuła naprawdę dobrze opisane. Ff jest na wysokim poziomie -i teraz wybacz mój brak kultury osobistej- i nie spieprz tego, bo jeśli "z jakiegoś niewyjasnionego powodu" nagle przestaniesz pisać to się załamie...

    Naruto ma jakieś zaburzenia psychiczne? *pervers smile*. Mam nadzieję że go nie ukatrupisz :3

    Z niecierpliwością czekam na kontynuację i mam nadzieję że pojawi się szybciej niż ten chapter :3
    Weny życzę
    ~NekonoNeechan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sorry za 3 takie same komentarze, ale tak się kończy wstwianie ich z telefonu =.="

      Usuń
    2. W porządku sam korzystam z Bloggera w fonie czasem i wiem jak potrafi wariować^^

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. świetna notka tylko to że przez wybrankę serca blondyna masz na myśli Kyoko, to by trzeba zmienić na pewno zielonooką koleżankę z teamu :D ma nadzieje na to zmiane jak najszybciej :P

    OdpowiedzUsuń
  5. WoW tego się nie spodziewałem ;) , zaskoczyłeś mnie... pozytywnie!!!!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kyoko!!!!!!! Zabić, zakopać i podeptać:P Mam nadzieję że Sakura wnet powie blondynowi o swoich uczuciach, a Kyoko wyleci na Marsa, bo ..... bo musi:P Oczekuje na nową notkę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    cudowny rozdział.... ta walka bardzo mi się podobała.... cóż takiego Naruto skrywa za tymi bandażami.... już nie mogę się doczekać następnego...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie i gorąco

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział super:D Czekam na więcej:D:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy kolejny rozdzial? Bedzie wogole?

    OdpowiedzUsuń